Co o tym myslicie ?
Jeżeli dostawałby za mało paliwa (czyli zatkany smok pompy paliwa, wadliwy lub brudny filtr pod maską itp.), to byłoby za niskie ciśnienie na listwie -> miałbyś błąd w komputerze, czyli trzeba auto podpiąć do skanera i zobaczyć co pokaże. Jeżeli nie wyrzuci takiego błędu - ani aktywnego, ani archiwalnego, to nie jest to raczej dobry trop. U mnie w SF gdy zamarzło paliwo (i ciurkało tak ledwo ledwo a momentami wcale), to właśnie taki błąd wyskoczył. Najlepiej byłoby błąd sprawdzać dynamicznie w czasie jazdy - czyli jazda ze skanerem aż do "zmulenia" auta przy dużej prędkości.
Druga opcja - zatkany katalizator (najlepsza chyba - najszybciej i najłatwiej usunąć ten problem).
Trzecia opcja - źle ustawiony rozrząd - przestawienie gdzieś o jeden ząbek może dać właśnie taki efekt - tj. auto nie będzie się rozpędzało do wyższych prędkości (nie domykają się w odpowiednim momencie zawory). Identycznie taki efekt już kiedyś miałem (co prawda w Matizie) - prawidłowe ustawienie rozrządu od razu uzdrowiło samochód. Można to zdiagnozować (zazwyczaj...) mierząc kompresję w poszczególnych cylindrach. Przy małym przestawieniu tłoki z zaworami się nie spotkają, ale silnik będzie "nieszczelny" - stąd utrata mocy.
Co do rozrządu - przypuszczam, że to może być właściwy trop, bo skoro wymieniałeś silnik, to zapewne robiłeś też pakiet startowy, czyli rozrząd i płyny eksploatacyjne. Mechanicy się wzbraniają przed rozbieraniem połowy auta, ale jeżeli np. robił wymianę rozrządu bez blokad albo coś poszło nie tak - nie ma innego wyjścia, niż sprawdzenie znaków na kołach pasowych.