Autor Wątek: [Santa Fe SM] awaryjność  (Przeczytany 49017 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

docent

  • Gość
[Santa Fe SM] awaryjność
« dnia: 26 Wrzesień 2012, 19:32:53 »
witam. dwa tygodnie temu kupiłem santa fe, potem trafiłem na to forum  i czytam o nękających posiadaczy sanciaków usterkach i przyznam że trochę jestem przerażony. przedtem miałem grand vitarę i przejechałem kawał świata od zachodnich krańców europy po zakaukazie bez najmniejszej usterki. jak to wygląda na prawdę? jest się czego bać?

Offline Arni71

  • Giełda
  • ***
  • Wiadomości: 494
[Santa Fe SM] awaryjność
« Odpowiedź #1 dnia: 27 Wrzesień 2012, 18:22:28 »
A czym to kolega jest przerażony?? - moim zdaniem ilość tematów/problemów- nie jest aż tak duża, a biorąc pod uwagę że tak naprawdę większość jest o "pierdołach", w których sam też miałem udział np: podświetlenie przycisków, nie działające oświetlenie bagażnika itp to są awarie?? - to są normalne usterki eksploatacyjne - tu praktycznie nie ma nowych samochodów - a przynajmniej nikt jeszcze nie zgłosił się z nowym Santkiem - więc co oczekiwać od kilkuletnich używek z 2 ręki??
Silniki się nie rozsypują, korozja sporadycznie, napędy spoko - a turbiny i pompy - to chyba normalna bolączka diesli i to niezależnie od marki, a biorąc pod uwagę ceny niektórych podzespołów/części to w porównaniu do innych marek - bez porównania- da się wytrzymać

motaMK

  • Gość
[Santa Fe SM] awaryjność
« Odpowiedź #2 dnia: 27 Wrzesień 2012, 20:42:12 »
mam santa fe od stycznia 2011 i non stop cos sie psuje
jak juz ponaprawiam wszystko i autko mnie cieszy
znowu cos sie psuje
tak w koło macieja
od pierdół do poważnych rzeczy np. perscienie uszczelniacze
zaworowe sprzęgło tuleje
jak w sierpniu porobiłem wszystko co było to juz mnie
czeka pare nowych usterek :( zaczyna mnie to wkurzać coraz bardziej
od kupna autka wydałem juz na naprawy 6500 zł
czy to jest normalne kurde sam nie wiedziałem że aż tyle
pozdro

pumek1976

  • Gość
[Santa Fe SM] awaryjność
« Odpowiedź #3 dnia: 28 Wrzesień 2012, 08:55:06 »
Potwierdzam słowa użytkownika Arni71. Podobnie jak u niego ilość usterek jakie ewentualnie występują w Santkach jest porównywalna a nawet mniejsza niż w innych pojazdach, a ceny części są do przełknęcia. Użytkuje swojego Santka od 2008r i ewentualne problemy jakie miałem były w głównej mierze wyszukane przeze mnie ( czyli patrz: dałoby się żyć i bez nich ), ale to bardziej wynika z faktu dbania o pojazdy przez użytkowników. Obecnie co prawda jestem na etapie przygotowania się do zakupu Santka w nowej budzie, lecz póki nie znajde chętnego nabywcy na swój egzemplarz nowy pozostanie w sferze marzeń. Jedyną rozterkę jaką mam to wybór między dieslem a benzyną, reszta w tych pojazdach bardzo mi odpowiada. Więc wracając do tematu awaryjności stwierdzam, że za mocno nie można odbierać wszystkich postów od razu do siebie, bo dojdziemy do sytuacji samopoczucia człowieka w chwili czytania encyklopedii chorób ( im więcej czytasz tym więcej chorób u siebie dostrzegasz ). :))))))
Pozdrawiam wszytkich i miłej jazdy naszymi Santkami po naszych drogach

Hulltay

  • Gość
[Santa Fe SM] awaryjność
« Odpowiedź #4 dnia: 28 Wrzesień 2012, 22:35:02 »
Siemasz, odpukać ja nie narzekam, z napraw tylko zrobienie trzech wtrysków i uszczelnienie pompy CR, śmiga aż miło. Oczywiście cała eksploatacja robiona na czas. Dwa lata użytkowania.

docent

  • Gość
[Santa Fe SM] awaryjność
« Odpowiedź #5 dnia: 29 Wrzesień 2012, 09:30:55 »
dzięki za odpowiedzi. po jakim przebiegu pojawiały się wam problemy z układem paliwowym (pompa, wtryski)? podróżuję trochę w miejsca gdzie nie ma serwisów stąd moje obawy. kiedyś kupiłem za 50pln dużego fiata i zajechałem nim do Albanii i z powrotem bez żadnej awarii i przygotowywania pojazdu. nie chciał bym wracać do tych czasów  :mrgreen:

Offline Arni71

  • Giełda
  • ***
  • Wiadomości: 494
[Santa Fe SM] awaryjność
« Odpowiedź #6 dnia: 29 Wrzesień 2012, 10:36:41 »
Ja mam Santka od roku, kupiłem z prawdopodobnym!? przebiegiem 136tyś km zrobiłem 10tyś i poza zacięciem EGR (czyszczenie wystarczyło) i wymianą świec żarowych które popalił mi zdychający mostek alternatora to pod maską nic więcej nie robiłem, mam trochę spoconą pokrywę zaworów ale po konsultacji z mechanikiem zostawiam to na przyszłe prace związane z wtryskami - ale na razie się nie zapowiada.

bravko

  • Gość
[Santa Fe SM] awaryjność
« Odpowiedź #7 dnia: 29 Wrzesień 2012, 19:39:28 »
Witam,
Chciałbym się podzielić moimi doświadczeniami z Santkiem 2,7 v6.
W zeszłym roku po kradzieży mojego poprzedniego autka zostałem zmuszony do szybkiego zakupu nowego środka lokomocji.
Wybór padł na Santka 2002 z silnikiem 2,7 w automacie 4WD z holenderską instalacją LPG o deklarowanym przebiegu 167 tys. Wydawało mi się, że to najlepsze auto w relacji jakość / cena.
Zakupiłem go dokładnie rok temu w październiku. Standardowo wymieniłem cały rozrząd wraz z pompą wody, olej w przekładni i tylnym moście, olej i filtry.
Jadąc na święta Wielkanocne do rodziny usłyszałem stuki wydobywające się z okolic silnika. Zatrzymałem samochód, pierwsza diagnoza – panewki.
Laweta i powrót do domu. W zaprzyjaźnionym zakładzie mechanicznym moja diagnoza potwierdziła się. Przekręcona panewka.
Chłopaki rozebrali silnik i stwierdzili obecność opiłków dosłownie wszędzie. Z ciekawości rozcięli filtr oleju (Sędziszów) i okazał się pęknięty.
Pytanie czy to było przyczyną? Silnik w środku brudny i oklejony poolejowym żelem - totalny syf. Nawet wałki rozrządu były już na wykończeniu. Prawdopodobnie poprzedni właściciel (Holender) delikatnie mówiąc mało dbał o to auto, a po drugie to mój Santek definitywnie miał przynajmniej podwójny niż na liczniku przebieg. Silnik do wymiany.
Decyzja zakup silnika używki. Na „Alle drogo” było kilka silników i wszystkie miały ponoć po 80-105 tys przebiegu w cenie od 4 do 5 tys zł. Piszę ponoć bo już dawno nie wierzę w przebieg który jest deklarowany, zarówno w sprowadzanych samochodach jak i częściach. Na moje pytanie czemu taki niski przebieg zawsze otrzymywałem tę samą odpowiedź – „no bo to z anglika, a oni tak dużo nie jeżdżą”- aha pewnie. W końcu znalazłem używany silnik wyjęty z amerykańskiego rozbitka z 2005 o przebiegu 65 tys. Za 3800zł. Silnik przyjechał. Okazało się że miał wykręcone świece i stał kilka miesięcy pod gołym niebem co spowodowało delikatną korozję w trzech cylindrach po jednej stronie. Sprzedający mi silnik zaproponował upust do 1200zł. Oprócz tego że 2 cylindry były do tulejowania a jeden tylko do honowania, reszta silnika była jak nówka. Mechanicy potwierdzili że faktycznie może mieć te deklarowane 65 tys. Zdecydowałem się na całkowity remont tego silnika, który jeżeli będzie przeprowadzony poprawnie da mi nowe serce do Santka. Kupowanie następnego silnika wiązało się z kolejnym ryzykiem kupowania kota w worku (anglika po przebiegu 80 tys -;)
Ale i tu zaczęły się schody – części. Niektóre, te podstawowe dałem radę kupić o różnych (zaznaczam, że nie u jednego) dystrybutorów części do Koreańczyków, ale na niektóre musiałem czekać aż przyjadą z Niemiec np. panewki, pierścienie, łańcuszki wałków rozrządu. Za zrobienie silnika (tulejowanie 2 cylindrów, honowanie 4 cylindrów, szlifowanie gniazd zaworów, planowanie głowic) zapłaciłem 2500 zł.
Chłopaki złożyli wszystko do kupy, za robotę wzięli tyle ile za zwykłą wymianę silnika czyli 1000 zł. Samochód stał na podnośniku ponad 2 miesiące. Koszt całkowity z częściami ok. 6500zł.
Przejechałem już ponad 6 tys km (po 1200 km początkowego docierania zalałem mobilem 1) i powiem szczerze to nie ten sam samochód. Żwawy, aż chce się depnąć , a spalanie w trasie 9 l benzyny i 11,5 l gazu. Na poprzednim silniku spalanie gazu w trasie to 17 l.
W trakcie remontu przeleciałem chyba przez wszystkie fora zarówno polski jak i anglojęzyczne i nie spotkałem się przypadkiem zatarcia tego silnika. Ale musi być ten pierwszy raz.

Wszystko było by cacy gdyby nie……. Parownik klimatyzacji do wymiany. Cena parownika (zamiennik) to 350 zł, pod warunkiem, że się go znajdzie (Oryginał to ponad 1600 zł) . Póki co czekam do wczesnej wiosny kiedy powinny pojawić się w sprzedaży. Na razie brak. Koszt wymiany parownika 800 zł bo wiąże się ze zdjęciem całej deski rozdzielczej. (zamiennik bo oryginał to ponad 1600 zł)

Również czeka mnie regeneracja alternatora gdyż zaczyna stukać na łożysku. Pewnie stukał wcześniej tyle, że teraz silnika prawie nie słychać (naprawdę jest cichutki) a alternator tak  :mrgreen:

To tyle, pozdrawiam

Hulltay

  • Gość
[Santa Fe SM] awaryjność
« Odpowiedź #8 dnia: 29 Wrzesień 2012, 19:57:49 »
W moim przypadku wtryski wyszły przy licznikowych 13kkm, zaraz potem wyciek na pompie CR, w tej chwili jest ponad 170 tysi i bez problemów (odpukać:)

Offline Dareq36

  • Giełda
  • ***
  • Wiadomości: 38
[Santa Fe SM] awaryjność
« Odpowiedź #9 dnia: 01 Październik 2012, 08:50:18 »
Witam . Też się podziele swoim doświadczeniem z Santa. Posiadam ją już od 4 lat a kupiłem z przebiegiem 68kkm( teoretycznym ...:) ). Autko jest z 2004 r , 2.0 crdi 4x4.
Na dzień dzisiejszy na liczniku jest 155kkm. Co do awaryjności to myśle , że nie jest tak źle ... Z czysto mechanicznych usterek to wwymina łożyska i piasty koła tylnego - zatarcie ?!! , oraz wymiana tylnego wahacza - oooo, to było kosztowne. Ale to z czysto mojej winy - uderzenie bokiem koła w wysoki krawężnik- nie szło ustawić geometrii. Poza tym , jakieś 15 tyś km temu uszczelnienie pompy wtryskowej - 650 ziko , wymiana wszystkich świec żarowych - a o dziwo zimą przy -24 st.C odpalał bez problemu, no i chyba najbardziej uciążliwa awaria to .... wymiana czujnika położenia wałka rozrządu ( serwis bawił sie z tym kilka dni - na początku wymienili czujnik położenia wału a później wałka - ale za jedne pieniądze ). Tutaj problem polegał na tym , że był to ten sam błąd jaki wyskakuje na kompie również przy uszkodzeniu czujnika położenia wału. No i to chyba już ...wszystko  :-D ..
Od samego początku leje Castrol magnatec 5W40 no i tankuje na "firmowych" stacjach

Offline ferudin

  • Giełda
  • ***
  • Wiadomości: 89
[Santa Fe SM] awaryjność
« Odpowiedź #10 dnia: 01 Październik 2012, 12:51:28 »
No to teraz moje awarie:Problem z przepływomierzem wymiana dwukrotna (koszt używanego oryginału ok.150zł czyli razem 300żł) związane to było z problem w odpalaniu na zimnym silniku który to problem jest do dziś..., problem z półosią przednią-wyciek (wymiana dwukrotna uszczelniaczy+ wymiana przegubu wewnętrznego łącznie ok 1500zł) ok 2 miesięcy bujania się po mechanikach, uszczelnienie przekładni kątowej ok.800zł, następnie regeneracja alternatora (zaniemógł) 250zł, kasacja luzów na maglownicy i wymiana sworznia dwa razy tego samego (dwa razy wybijał się) koszt ok.700zł, wymiana dystansów gumowych na tylnich amorach (serwis ok 180zł), zapchany ostatni katalizator (wywalenie katalizatora i wstawienie strumienicy ok 150zł) no i z usterek to chyba tyle czy nie dużo i czy nie drogo....hm oceńcie sami. Auto z 2001roku na liczniku 195 tyś 2,7l V6 4x4 o wymianie elementów eksploatacyjnych takich jak klocki, tarcze, rozrząd, oleje, płyny nie mówie bo to norma ale mam ten samochód od dwóch lat i trochę się uzbierało. Wcześniej miałem lagune z 1995 roku  też przez dwa lata i nic nie robiłem w niej bo nie było takiej potrzeby. Może trafiłem na pechowy egzemplarz... a może ten typ tak ma...ale i tak kocham moją Sancie choć jest to miłość bez wzajemności ;-) zawsze sobie powtarzam że jeszcze jeden numer i do żyda!ale potem znów mięknę.

bartekzg

  • Gość
[Santa Fe SM] awaryjność
« Odpowiedź #11 dnia: 01 Październik 2012, 20:24:59 »
brrrr jak czytam to aż mi plecy cierpną......

Offline volcan

  • Giełda
  • ***
  • Wiadomości: 540
    • http://www.prace-geologiczne.pl
[Santa Fe SM] awaryjność
« Odpowiedź #12 dnia: 02 Październik 2012, 17:37:41 »
Dziwnym trafem te najpoważniejsze problemy dotknęły auta noPb + LPG. Czyżby zerowy poziom dbania o auto przez poprzednich właścicieli + może nie do końca prawidłowo dobrana instalacja miały tak tragiczny wpływ na samochody?

Mój ma obecnie na liczniku około 165 kkm, kupiłem go z przebiegiem 130 kkm - przez półtora roku przejechałem więc 35 kkm. Wydatki - komplet amortyzatorów (do wymiany były przednie, ale przy takiej cenie części...) + górne mocowania amortyzatorów, sworzeń wahacza przedniego, łącznik stabilizatora (bo się uparłem), tarcze przednie (poprzednie miały jeszcze ciapki z farby na śrubach mocujących, więc zapewne były fabryczne) + klocki, komplet opon. Łącznie około 4,5 kPLN wraz ze sprawami takimi, jak serwis skrzyni biegów, wymiana wszystkich płynów eksploatacyjnych itp. itd.

Z awarii - okazało się, że zerwana została śruba mocująca kolektor wydechowy - muszę zrzucić kolektor i ją wykręcić - ale to przy okazji wymiany rozrządu (kolektor jest szczelny - brak jest przedmuchów). Oprócz tego spalony był bezpiecznik od świec żarowych (nie wiedziałem... okazało się w zimie) a jedyna awaria, która unieruchomiła auto związana była z wykręceniem się w czasie jazdy świecy żarowej.

Offline Arni71

  • Giełda
  • ***
  • Wiadomości: 494
[Santa Fe SM] awaryjność
« Odpowiedź #13 dnia: 02 Październik 2012, 18:10:24 »
Cytat: "volcan"
Dziwnym trafem te najpoważniejsze problemy dotknęły auta noPb + LPG. Czyżby zerowy poziom dbania o auto przez poprzednich właścicieli + może nie do końca prawidłowo dobrana instalacja miały tak tragiczny wpływ na samochody?


Potwierdza się że gaz jest do zapalniczek  :-P :) ale poważnie, moje poprzednie auto -- Astra F kombi kupiona jako benzyna bez gazu okazała się w krótkim czasie gazownikiem ze zdemontowaną instalacją i przy okazji z popękaną głowicą - efekt złej regulacji LPG - dlatego uważam że jeśli już LPG to tylko w wypadku gdy sam go dam zamontować - nigdy nie wiadomo jak poprzedni właściciel podchodził do serwisu/regulacji instalacji

bravko

  • Gość
[Santa Fe SM] awaryjność
« Odpowiedź #14 dnia: 03 Październik 2012, 09:37:04 »
Cytuj
Dziwnym trafem te najpoważniejsze problemy dotknęły auta noPb + LPG. Czyżby zerowy poziom dbania o auto przez poprzednich właścicieli + może nie do końca prawidłowo dobrana instalacja miały tak tragiczny wpływ na samochody?   


Jeżeli gaz ma negatywny wpływ na silnik to tylko na górę (gniazda i zawory).
W moim przypadku poleciał dół a dokładnie panewka na korbowodzie z powodu braku smarowania np. zatkanie kanalika. Jest to ewidentny wynik zaniedbania auta, i niewymienianie oleju lub stosowanie zagęszczaczo-ulepszaczy do oleju.
Tak jak napisałem wyżej w silniku był totalny syf. Wszystko było oklejone warstwą mazi o konsystencji gęstego kisielu. Gdy pisałem o górze to konkretnie o wałkach rozrządu, które z braku smarowania również były już  powycierane na panewkach.

Gaz mam założony fabrycznie (holenderski koltec) i przyznam bez bicia, że silnik cyka prawie tak samo na gazie jak na benzynie. W tym przypadku "prawie" nie robi większej różnicy :-D

pozdrowiam