Gdyby ktoś chciał zobaczyć rzeczywiste wyniki (na silniku 1.4):
Oczywiście jest to wypadkowa mojego stylu jazdy i okoliczności w jakich przyszło prowadzić. Jak widać dopiero przy wiekszych mrozach na koniec stycznia spalanie wyraźnie wzrosło. Wcześniej, pomimo zimowych opon już chyba od października, nie było jakiejś większej różnicy - spalanie w okolicach średniej (aktualnie 7.13).
Od paru miesięcy jeżdżę tylko po mieście i to praktycznie każdorazowo zdarza mi się ślimaczyć z kwadrans w większym korku (gaz, hamulec, gaz, hamulec...). Obecnie jestem na dobrej drodze do uzyskania 6.5~6.6, pomimo wciąż nie za wysokich temperatur.
Bardzo dobrze widać zależność pomiędzy spalaniem a stylem jazdy na początku wykresu - wywczas do Niemiec i teoretycznie dobre shellowe paliwo. Początkowe wysokie wartości to jazda 120-140 i spalanie powyżej 7.5 (można się próbować doszukiwać w tym anomalii wynikających z docierania, ale...). Później udało się uzyskać 5,94 - ponad 600km przejechane po niemieckiej szklance z prędkością maksymalną 70. To jest właśnie ulubiona prędkość tego auta i obroty ok 2200. Gdy tylko przejechałem granicę z Polską, skończyła się szklanka (czy w Niemczech nie używają soli???) i znów się depnęło i automatycznie spalanie w górę (wciąż na shellu, choć polskim).
Dalej można zauważyć wyraźnie zależność temperatury otoczenia od spalania, ale też okazjonalne dalsze wyjazdy (tam gdzie większe zagęszczenie kropek). I wcale nie wynika z nich, że w trasie wyjdzie mniej niż w mieście - trudno się "wlec" tym autem 100 na autostradzie, a to auto po prostu wsuwa przy tych prędkościach paliwo jak smok.
A wracając do "rozmyślań" na temat stylu jazdy... Diesel tym się różni od benzyniaka, że największą moc (zarówno samą moc, jak i moment obrotowy) osiąga w innych zakresach obrotów niż benzyniak (tego drugiego trzeba rozhulać >4000), ale to wcale nie oznacza, że optymalne spalanie uzyskujemy w tych zakresach. Zgadzam się, że lepiej jest przyśpieszać na niższym biegu, niż dusić silnik na wysokim, ale to tylko w sytuacji, gdy jest potrzeba wejścia na takie obroty, które w mieście przydają się tylko, gdy trzeba przycwaniakować.