Forum > Santa Fe SM

[Santa Fe SM] Ścina przednie opony po obu stronach (wew/zewn

<< < (5/6) > >>

volcan:

--- Cytat: "barzuc" ---
volcan, a o jakiej ty tabliczce mówisz? Od Lantry, Getz-a czy i10. Bo tu cały czas mowa o tabliczce z Santa Fe. Przepraszam, ale kolego ale całkowicie się z Tobą nie zgodzę. Producent auta podaje jakie ciśnienie powinno być w oponach w danym aucie przy założeniu podanych przez niego kryteriów nośności. Proste. Chyba że masz bardziej miękkie opony albo o niewłaściwej nośności... z drugiej strony jak nadmuchasz 0,3 bara więcej na zimnej oponie... wiesz ile masz po jej rozgrzaniu do normalnej temperatury pracy (o lecie nie wspomnę, dziś asfalt u mnie miał prawie 50st C i to na 3 różnych termometrach). Aż dziw, że nie skaczesz jak piłka na dziurach a opony nie są zdarte na środku... chyba że latasz z pełnym obciążeniem...
--- Koniec cytatu ---


Mówię o tabliczce (raczej naklejce) w Santa Fe. Nie musisz się zgadzać. Producent podaje ciśnienie właściwe dla opon montowanych w fabryce. Różne opony mają różną twardość bocznej ściany, różne bieżniki - ba... nawet różną szerokość bieżnika (mimo identycznego rozmiaru nominalnego). Do tego tabliczka jest identyczna we wszystkich Santa Fe - bez względu na masę własną samochodu - a goły 2WD jest o kilkaset kg lżejszy od "wypasionego" 4 WD z automatem (sama skrzynia jest o kilkadziesiąt kg cięższa) - stąd konieczność korygowania ciśnienia w zależności od warunków, obciążenia samochodu itp.
Jeżeli sam producent zaleca korektę ciśnienia w zależności od obciążenia, natomiast nie uwzględnia faktu różnej masy własnej (do tego różnica skupiona z przodu samochodu!), to trudno taką tabliczkę przyjmować za jedyną prawdę objawioną.

Opony nie zdzierają mi się na środku (zużywają się równomiernie), nie latam z pełnym obciążeniem (praktycznie na pusto - sporadycznie z pasażerami, w bagażniku mało kiedy ląduje do 100 kg bagażu). Wcześniejsze opony (na których kupiłem samochód) poświęciłem na eksperymenty z ciśnieniem i przy pompowaniu według tabliczki przód zachowywał się dokładnie tak, jak u Kolegi, który rozpoczął ten wątek - tj. opony zużywały się po bokach (po obu stronach) - ewidentny objaw niedopompowania kół.

Acha - po trasie 250 km (z tego ostatnie 100 km prędkości mocno autostradowe) ciśnienie rośnie o 0,2 bara, więc nie siej defetyzmu i paniki ;)

Na ciśnieniu "fabrycznym" jeździ się bardzo nieprzyjemnie - niestabilnie, przód w zakrętach ma paskudną tendencję do płużenia (typowa podsterowność). Pewnie przy jeżdżeniu kapeluszniczym, ewentualnie w stylu "mistrza prostej" różnica jest nie do zauważenia, ale ja nie lubię tak jeździć, stąd konieczność podniesienia ciśnienia w kołach przedniej osi.

[ Dodano: 2013-06-22, 14:09 ]

--- Cytat: "ozzyhw" ---Po powyższych poradach jestem już skłonny "dobić" trochę ciśnienie.
Problem w tym że po zwiększeniu ciśnienia samochód będzie się zachowywał jak wóz drabiniasty :-) a co gorsza czy nie odbije się to na zawieszeniu.
Pytanie tylko o ile zwiększyć (bezpiecznie) ciśnienie standardowe?
--- Koniec cytatu ---


Nie będzie się zachowywał jak wóz drabiniasty - nikt Ci nie każe nabijać do 3 barów :) Dodawaj po 0,1 i zobaczysz, w którym momencie będzie nieprzyjemnie. Niemniej jednak proponuję spróbować przedział 2,3 - 2,5 bara - będzie na pewno najkorzystniejszy z punktu widzenia prowadzenia samochodu, zużycia opon i komfortu.

O zawieszenie się nie martw. Ja mam w zawieszeniu nowe przednie łączniki stabilizatorów i amortyzatory (prawy łącznik stukał w momencie, gdy kupowałem samochód, podobnie jak tłoczysko lewego przedniego amortyzatora). Amortyzatory i tak warto zmieniać co ok. 100 tysięcy km (po wymianie różnica w prowadzeniu samochodu jest zawsze bardzo duża - mimo tego, że teoretycznie są sprawne). Reszta zawieszenia jest praktycznie nie do pokonania - nawet przez dziurawe drogi.

ozzyhw:
Dzięki za ciekawy "wykład". Myślałem wcześniej że tabliczki są inne dla każdego modelu a producent dobiera je w zależności masy modelu. Poza tym sądziłem że każda opona nawet innego producenta powinna mieć jednakowe parametry wg norm - ale może chciałbym żyć w świecie idealnym? :-) Dotychczas jeździłem głównie samochodami niemieckimi - i tam jednak można polegać na tabliczkach.

Co do ciśnienia - jestem już po zabiegu, teraz ciśnienie z przodu mam nieznacznie ponad normę dla obciążonego samochodu - 33PSI (tylko przód).
Wielkiej różnicy nie widzę, wydaje się być lekko twardsze i  mniej "pływa" na ostrych zakrętach - pozwoliłem sobie mocno zapiszczeć oponami na rondzie  :mrgreen:

cezaros:
W pełni zgadzam się z kolegą volcan. Mam santka SM v6 automat  masa własna 1850 kg u mnie minimum jest przód 2,5 bara tył 2,3 bara jak daje ciśnienie z tabliczki (nieobciążone 2,1 a obciążone 2,2 przód/tył) nie dość ze opona wygląda jak flak to myszkuje na zakrętach i prowadzi się niepewnie o piskach nie wspomnę na zakrętach. Aha zaczęło mi tak jak u ciebie z przodu ścinać boki (tył ok) więc nie zastanawiałem się ani chwili teraz mam nowe opony pirelli i ciśnienie 2,5 przód 2,3 tył bez obciążenia i dopiero teraz jest ok.

ozzyhw:
To wielka szkoda że nikt wcześniej nie założył tematu o prawidłowym (czytaj podwyższonym) ciśnieniu w Santkach. Cały czas jeździłem na "prawidłowym" ciśnieniu wg tabliczki. Opony napompowane azotem (było gratis przy wymianie opon :-) ) nigdy nie wyglądały jak ktoś wcześniej napisał na "flaki" - zawsze przód i tył wyglądały jednakowo.

cezaros:
Dopiero przedwczoraj założyłem nowe opony, wcześniej jeździłem na starych i tam robiłem doświadczenia z ciśnieniem także jeśli o mnie chodzi to dopiero jestem na świeżo po doświadczeniach. Poza tym oponiarz pompując opony nowe przy zakładaniu powiedział że do takiej masy auta i typu musi być 2,5 bara i napompował wszędzie 2,5, ale ja z tyłu zostawiłem na 2,3 i teraz widzę ze to jest to.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej