Prawda jest taka, że prywatne oferty również wcześniej były kupowane w komisach... więc tutaj nie ma żadnej pewności również. Auto z komisu zawsze można też sprawdzić.. A jakby co to jest przecież rekojmia 2 lata, czyż nie? Kupując metoda na Niemca samemu się można wkopać. Znajomy wywalczył naprawę silnika po tym, jak gość w komisie upeirał się, że auto miało wymieniony rozrząd. Oczywiście pasek pękł... A komis w Gnieźnie zapłacił - 1.500 zł za auto warte 3.500.
Ostatni egzemplarz, którego VIN podałem, przebieg ma realny jak na niemieckie realia, już we wrześniu 2007 roku miała 54 tys. - ostatnia naprawa gwarancyjna..
Jeżeli auto wcześniej nie było przystankiem, a naprawa blacharska była zgodnie z zaleceniami producenta, to czego tu sie bać? Handlarz skoro zgadza się na kontrolę samochodu, również wie chyba co sprzedaje... Zawsze pozostaje niewiadoma...
Jaka więc musi być cena auta, aby nie zapaliła się czerowna lampka?
Wg cenników Tucson z tego rocznika nie powienien być wart więcej niż 21000-23000. 26000 to mało?