jak dobrze pamietam, a bylem wtedy roztrzesiony popsuciem sie skrzyni biegow i wizja kosztownej naprawy, mechanik wzial grzechotke z przedluzeniem klucza nasadowego, zagrzechotal kilka razy i wypadl mu na reke element przypominajacy metalowe kwadratowe pudelko bez dna i wieczka- obejme. Nastepnie wzial gumki, wkretarke z koncowka krzyzakowa, wkretaki dwa i wykorzystujac naturalne techniczne otwory przykrecil gumki na stale w ich starych miejscach. Wiedzial gdzie dokladnie, bo gumki zrobily trwaly slad przez lata. W tym czasie drazek sobie spokojnie zwisal sprawiajac upiorne wrazenie. Potem wzial grzechotke, cos tam powciskal, poskrecal i 25 zybla skasowal :mrgreen:
opis moze sie roznic od zastanego przez ciebie stanu, z powodu stresow jakie wtedy mialem, ale idea naprawy jest taka sama. Na tak powyginanym drazku mozna jezdic da sie wrzucac biegi, tylko trzeba dojsc do tego, a jadac uwazac zeby gdzies nie zachaczyc mechanizmem po terenie.