Forum > Santa Fe SM
Santa Fe SM, czy diesel do dla mnie dobry wybór?
WookieWroc:
rozumiem
szkoda że tak mało tych aut jest... mam wąskie możliwości wyboru
WookieWroc:
A jeszcze mam jedno pytanie odnośnie eksploatacji, ciągle mówimy o silniku 2.0 113km albo 2.7 v6 w automacie.
Rozumiem że w tych konfiguracjach są i 2WD jak i 4WD, 4WD są pancerne i nie są awaryjne? jak to wygląda w porównaniu z jedną osią
vanhelsing:
Wookie-Skąd u Ciebie takie tezy? Jest takie powiedzenie "Jak dbasz, tak masz" i to jest najlepsze podsumowanie. Jak zgadnąć czy poprzedni właściciel dbał o auto? W przypadku kilkunastoletniego samochodu możesz się zdać tylko na dwie rzeczy: własną wiedzę i chłodną głowę przy zakupie auta. Jeśli masz wiedzę i potrafisz po detalach ocenić czy auto jest zadbane czy nie, to pozostaje jeszcze druga rzecz: odrobina szczęścia :lol: Jak masz jedno i drugie to super. Na pewno nie można powiedzieć, że 4x4 są mniej awaryjne od ośki.W teorii jest nawet odwrotnie. 4x4 jest po prostu lepszy, bo więcej może i jest bardziej funkcjonalny. Wszystko zależy od konkretnego egzemplarza. I pamiętaj: pancerne to są czołgi :lol:
WookieWroc:
Panowie, pytanie, czy każdy Santa Fe miał otwieranie auta z pilota? czy trzeba wkładać klucz do zamka?
Arni71:
--- Cytat: "vanhelsing" ---Różnice wizualne to: wlot powietrza na masce, tylne lampy, zderzaki, listwy boczne.
--- Koniec cytatu ---
Tu się trochę nie zgodzę - miałem przedliftowego SF z 2003 roku i chrapy na masce już nie miał - wlot do intercoolera miał przez grill.
Ze swojej strony się wypowiem - jeździłem SF CRDI 2.0 113KM 4wd przez 5 lat.
Do konstrukcji złego słowa nie powiem, jak na moje subiektywne odczucie - bardzo wygodny, napęd stały z LSD - daje radę - na wielosezonówkach nie było zaspy żebym nie wyjechał, no chyba że zawisnął na brzuchu ale z tym to chyba tylko Hummer sobie poradzi :)
Fabrycznie bez DPF, co do dwumasy, prawdopodobnie była fabrycznie ale z tego co czytałem, serwisowo była wymieniana na zwykłą tarczę sprzęgłową - coś z konstrukcją było nie tak - w moim egzemplarzu, już jej nie było.
Jedyny minus tego mojego konkretnego egzemplarza - silnik i jego akcesoria - wyleczyły mnie z diesli,
w sumie wpakowałem w niego, już nie pamiętam dokładnie, koło 7-7,5k zł.
Zawsze obawiałem się turbiny, jak się okazało, 2 razy regenerowałem alternator w tym wymiana sprzęgiełka na kole pasowym, regeneracja pompy wysokiego ciśnienia - tu miałem kolejnego pecha, pompa okazała się koreańska - oficjalnie brak zestawów naprawczych - "trochę" kosztowała mnie naprawa, no i najdroższe - 2 razy remontowałem klawiaturę, sypały mi się dźwigienki zaworowe, za drugim razem doszło jeszcze 800zł na demontaż "kinetyczny" wtrysków i ich ponowne poskładanie.
Dwa razy wymieniałem świece żarowe - po każdej awarii alternatora - podobno i tak miałem szczęście że paliło tylko świeczki :(
Gdy po wszystkich remontach, po ok 6 miesiącach spokoju, zaczął mi dymić na biało, po uruchomieniu zimnego silnika - to przelało szale goryczy - sprzedałem.
To nie koniec - kupił go ode mnie kolega z pracy, z pełną informacją ode mnie - co było robione i co go boli, widział dymienie, opuściłem mu 3k zł z ceny rynkowej - na ewentualną naprawę usterki - spodziewałem się że mogą to być wtryski.
Jeździł zadowolony przez pół roku, nic z nim nie robił. W końcu dał zrobić wtryski bo jeden zaczął mu faktycznie lać ropą. Po remoncie dymienie nie ustąpiło.
Kilka dni temu, rozmawiałem z nim - SF jest po wymianie głowicy - wydmuchało uszczelkę a potem się okazało że jest pęknięta.
Teraz jeździ jak nowym.
Nawet nie chcę sumować ile to wszystko kosztowało - zakładam że suma moich i jego wydatków, przekroczyła realną wartość samochodu.
Nawigacja
[#] Następna strona