Witaj, dziękuję za poradę. Znalazłem kurek na butli, zakręciłem gaz (przyznaję, że nie rozłączyłem fizycznie instalacji, gdyż po pobieżnych oględzinach stwierdziłem, iż boję się ją naruszyć) i wyjeździłem to co zostało w przewodach. Przełączył się na Pb, pojeździłem na niej i zostawiłem na wieczór i noc. Dziś rano (oczywiście próba odpalania bez dodawania gazu) - zapalił za trzecim razem (pierwszy w ogóle nie chwycił, drugi - chwycił i zgasł od razu) i chodził. Próba ruszenia - dodanie lekko gazu, spadł z obrotów i zaczął znajomo dygotać. Odjąłem gazu, kolejna próba. Przetrzymałem dygotanie i jak zwykle trochę potrząsł, w końcu chwycił obroty i już dreptał. Różnica w stosunku do poprzednich objawów (nie wiem jak z zapalaniem, bo ostatnio odpalałem zawsze trzymając gaz więc zaskakiwał od razu) - nie śmierdziało mi ani przez chwilę benzyną. W sumie gdyby odpalił za pierwszym i nie dygotał, byłoby cudnie. Naprowadziło Cię to na jakąś diagnozę?
Pozdrawiam
P.S. W drodze mam wrażenie (ogólnie jedzie fajnie), że jak stoi w korku czy na luzie po hamowaniu silnikiem to ociupinkę nierówno pracuje, nie jest to trzęsienie czy nawet duża wibracja, nie widać falowania na obrotach, ale wyczuwana jest taka naprawdę odrobinę nierównomierna praca.
EDIT:
Czekając na odpowiedź pogrzebałem po innych forach i problemach i spróbowałem odłączyć czujnik temperatury (wciąż mam odłączone LPG i jeżdże tylko na Pb) - po południu po odłączeniu odpalił od razu, dziś rano za drugim razem, ale dygotanie jest o wiele mniejsze i tylko przez moment po ruszeniu miało miejsce - minus taki, że jakby miał troszkę mniej mocy i ciężej reagował na pedał gazu w trakcie jazdy. Faktycznie też czasem zauważalnie delikatnie drży/stuka niezbyt szybko jak stoi albo wolno jedzie. Ale jedzie, nie gaśnie no i rano może nie przestały być problemy, ale są znacznie mniejsze - nie śmierdzi, odpala już nie za trzecim i dygocze znacznie mniej. Mimo to nadal nie wiem co o tym myśleć... możliwe że po prostu sterownik silnika ma swój świat i swoje kredki już?