Pytałem, bo w jednym ASO (w sumie już nie jest to ASO) zapytałem kiedyś o tę akcję naprawczą i teoretycznie zerknęli na wahacze, ale stwierdzili, że:
1. auto nie podlega akcji, bo wahacze są dobre (z dziurką)
2. wahacze miały wymieniane tuleje, więc i tak by ich nie naprawili (nie potrafili uzasadnić tego pomysłu - przecież nie chodzi o gwarancję, tylko akcję wymiany wahaczy...).
Nie potrafili mi odpowiedzieć na pytanie, czy samochód był w czasie tej akcji naprawiany (we Włoszech).
Przy okazji "zwisania" auta na podnośniku mój mechanik zawsze robi mi pełny przegląd samochodu, sam zresztą widziałem tylne wahacze i nie wyglądały źle - tak na dobrą sprawę wyglądały świetnie, jak na coś, co zostało zamontowane w samochodzie kilkanaście lat temu, więc do korozji (i to w stopniu powodującym perforację i złamanie wahacza) jeszcze daleko.
OT trochę - ale porównanie spodu w Santku (pierwsza rejestracja w 2002 roku...) ze spodem 6-letniej Vectry wypada miażdżąco na korzyść Santka. Nie ma grama rdzy - jedyną skorodowaną częścią jest rant tłumika końcowego (wymianę tłumika z tego powodu wybił mi z głowy mechanik - poradził raczej - przy zachowaniu budżetu - ewentualny zakup używki w dobrym stanie + zabezpieczenie jej farbą żaroodporną, niż zakup zamiennika). Podłoga, progi, wszystkie ranty, załamania i zakamarki - wszystko jest czyściutkie (nie mam żadnego zabezpieczenia antykorozyjnego - poza tym, z czym wyjechał z fabryki), elementy zawieszenia bez korozji, na wydechu leciutki, rudawy nalot - miejscami, a nie warstwa luźnych tlenków na całej długości, jak na wydechu Opla.
Wydaje mi się, że swoje robi fakt, iż tak naprawdę moje auto pierwszy raz "zobaczyło" sól na drodze 5 lat temu - wcześniej jeździło w pięknym, cieplutkim klimacie.