Właśnie 40A (też od ECM) wydłubałem jako pierwszy... Nota bene próbował wybrać wolność i skoczył w dół ;-) ale na szczęście mieliśmy szczypce i udało się bez rozkręcania auta (czyt. demontażu akumulatora...) wydostać go i zamontować z powrotem. Kolejne "malutkie" już były grzeczne :mrgreen:
W każdym razie obudowę skrzynki wymienię na pewno, do tego jeszcze raz wszystkie styki przelecę contact cleanerem i powinno być OK (jeżeli to jest faktycznie problem ze stykiem jakiegoś bezpiecznika).
Edit: I jednak nie była to sprawka bezpieczników. Autko zamiast zawieźć mnie do pracy pojechało na lawecie do warsztatu (nie miałem już czasu bawić się przed wyjazdem). W przyszłym tygodniu powinno być wiadomo co się stało (akurat trafiłem na przerwę urlopową w tym zaufanym warsztacie). Typy są ogólnie dwa - jakieś przerwy w instalacji ze wskazaniem na skrzynkę bezpieczników (będzie wymieniona) lub jednak uszkodzona antena immobilizera.
[ Dodano: 2015-03-28, 14:18 ]
No i kolejny update:
Jak się okazało - jednak winna była skrzynka bezpieczników. Pęknięta dolna obudowa spowodowała to, że do skrzynki dostawała się woda, co z kolei spowodowało korozję połączeń elektrycznych, w efekcie wypalenie kilku styków w kostkach.
Nowa skrzynka bezpieczników (nowa-stara z allegro) kosztowała niecałe 30 złotych z przesyłką, do tego doszło "przezbrojenie" wiązek - zamontowanych zostało kilka nowych wtyczek (były w komplecie ze skrzynką - zdemontowano ją po prostu poprzez odcięcie z auta-dawcy jak leciało). Nowa skrzynka była w pełni wyposażona - we wszystkie bezpieczniki, przekaźniki itp. itd., więc duża część wyposażenia skrzynki została na zapas.
Żeby nie było tak pięknie i kolorowo... Mechanik nie zatrzasnął maski przed jazdą próbną i otworzyła się ona w czasie jazdy. Do wymiany maska, podszybie, mam nadzieję, że uda się temat zamknąć bez ingerencji blacharza i lakiernika (zamówiłem maskę pod kolor - nie chciałem robić pod górkę mechanikowi, bo naprawdę zawsze mogę na niego liczyć). Na szczęście plastikowy "garb" na masce przyjął i pochłonął znaczną część energii (oczywiście połamał się na kilka kawałków) i uszkodzeniu nie uległ dach, ani szyba czołowa.
[ Dodano: 2015-04-01, 21:22 ]
No i jednak nie było wcale tak łatwo...
Samochód po odebraniu od mechanika jeździł jeden dzień, po czym powtórzył się problem i rano już nie odpalił. Kolejna wycieczka lawetą, skanowanie błędów i znowu pojawił się błąd czujnika prędkości obrotowej wału korbowego. Jak się okazało, odczyty przy kręceniu rozrusznikiem wahały się od 0 do niespełna 30 rpm, po wymontowaniu czujnik nie ma oporności.
Przypuszczam, że problem może być spowodowany iskrzeniem w obwodzie zasilającym ten czujnik (wtyczka i gniazdo w starej skrzynce bezpieczników były wypalone i stopione) - w końcu czujnik nie wytrzymał i wyzionął ducha...
Dzisiaj dostarczono maskę (nie wiem nawet w jakim stanie - nie odpakowywaliśmy przedwcześnie, żeby jej nie uszkodzić), przyszedł też czujnik. Jeżeli nic złego się nie stanie, jutro auto powinno (w końcu...) wrócić do mnie.
Taką małą wisienką na torcie jest nowy, chromowany grill (powinien fajnie pasować do chromowanego bullbara) 8-)