bobi17
Tym samym najbezpieczniejszym odcięciem zasilania dla obwodu stałoprądowego jest odłączenie w pierwszej kolejności wysokiego potencjału czyli +.
Dlatego też w większości urządzeń stałoprądowych włącznik i wyłącznik montowany jest na dodatnim biegunie (o ile nie zastosowano podwójnego przełącznika).
To japończycy i koreańczycy się chyba nie znają, bo w starych Suzuki/Toyotach czy potem w Daewoo sterowanie światłem przeciwmgłowym odbywało się poprzez rozłączenie (-). Nawet włączanie świateł mijania i długich też działało poprzez włączenie obwodu na biegunie ujemnym - co było tłumaczone mniejszym wypaleniem styków przełącznika i dłuższym jego działaniem. A dodam, że przy światłach mijania i długich w takim Suzuki Alto z 1996 roku nie było przekaźnika, jak w większości dzisiejszych aut.

A tak na marginesie, to nie powinno się po ładowaniu akumulatora odłączać klem od biegunów na włączonym prostowniku! Bo podczas ładowania akumulatora z ogniw wydzielają się opary kwasu siarkowego - wybuchowego w dużym stężeniu, szczególnie w ostatniej fazie ładowania. Powinno się wyłączyć prostownik na włączniku lub wyjąć wtyczkę z gniazdka sieciowego i dopiero potem odłączyć przewody prostownika od biegunów akumulatora. Dlatego na przykład przy odpalaniu samochodu pożyczając prąd z innego auta kablami, należy jeden koniec kabla masowego (najlepiej w aucie z rozładowanym akumulatorem), podłączyć nie bezpośredni pod bieguna ujemnego akumulatora a np do masy po przeciwnej stronie komory silnika (do miejsca zamocowania akumulatora), lub gdzieś do bloku silnika. Też rozłączanie takich kabli lepiej zacząć od kabla masowego. Bo jak spadnie nam przewód masowy, to nic się nie stanie, jak będziemy mieli połączony kabel (-) a odłączać będziemy (+) i nim gdzieś dotkniemy "niechcący"to możemy wypalić instalację w obu autach. Ale to chyba wszyscy wiedzą ;-)