Witam. Jest taka sytuacja. Jadę sobie drogą na światłach krótkich, włączam długie, jadę sobie, za jakiś czas widzę, że z naprzeciwka jedzie samochód , a więc wyłączam długie. I wszystko jest ok, mija około 7 sekund, nic nie robię i wyłączają mi się światła krótkie( a więc nic nie widzę, bo jest noc) na 1,5 sekundy, po czym włączają się znowu. Zdarzyło mi się to 2 razy a jak chcę żeby to się stało na postoju to nie da rady tego zrobić. Docisnąłem wszystkie wtyczki, sprawdzałem przekaźnik od świateł - wygląda jak nówka, zero śniedzi na stykach, nie nadtopiony i nie wybrzuszony. I się zastanawiam co to jest bo to trochę niebezpieczna sprawa, jak akurat wypadło by na zakręt.... Dodam że auto ma 36 tys autentycznego przebiegu (przez 6 lat stało w garażu i było czasem odpalane), ogólnie jest 9 letnie, nie jest puknięte, instalacja elektryczna nie była przerabiana. Zastanawiam się czy problem nie tkwi w manetce, przełączniku świateł przy kierownicy czy jak go tam. Bo w sumie on ma sporo pozycji i jest delikatny i tam coś mogło się popsuć... :/ Zdarzyło się to komuś ??
Koledzy co to może być - macie pomysły ??