Witam:)
Pytanie, mam getza z 2004 roku, dzisiaj przyjrzałem się mu z bliska przy okazji mycia i jestem lekko przerażony, w przeciągu roku rdza zjada go w tempie astronomicznym - błotniki (przód / tył) + tylna klapa w okolicach tablicy rejestracyjnej, aż strach zajrzeć pod spód. Czy wasze auta z podobnego okresu równie są zjadane i 2gie pytanie czy jest jakiś środek który pozwoliłby na ograniczenie rozwoju rdzy na jakiś czas (nakładany bezpośrednio na rdze)
Dzieki z góry za odpowiedź
Mój też od czasu założenia przeze mnie wątku mocno się postarzał.
Jestem już umówiony z lakiernikiem - do roboty cała klapa bagażnika (wiele wykwitów rdzy, trzeba robić całą żeby było trwale), delikatnie nadkola oraz blacha progu od strony kierowcy. Właśnie ten próg jest w najgorszym stanie, chociaż samochód nie był nigdy bity. Fachowiec stwierdził, że najlepiej wyciąć kawał blachy i wspawać nowy :shock: Wiec jak więc widzisz na starsze Getzy przyszła już era rdzy i Twój nie pewnie nie jest wyjątkiem.
Właśnie jestem po dogłębnych badaniach technicznych i diagnosta nie mógł się nadziwić, jak sprawdził zawieszenie i układ jezdny i dowiedział się, że nic w aucie nie było robione do tej pory (mam 172k km przebiegu i tylko 2 amortyzatory z tylu kiedyś zmienilem) - więc będę walczyl z rdzą, bo silnik też nie sprawia problemów, więc szkoda auta.
[ Dodano: 2015-06-19, 08:28 ]
edit: jak już nabierzesz kiedyś odwagi by zajrzeć pod spód, to emocje gwarantowane :mrgreen:
Zwróć uwagę na sanki - zazwyczaj sama rdza (katastrofa gotowa)
U mnie podwozie jest w super stanie oprócz jednego elementu - właśnie tych sanek. Pisałem już kiedyś o tym w jednym z wątków. Miałem w nich dziurę na wylot co niby groziło przełamaniem i w ASO Hyundaia nowy element to 1300zl + robocizna 600 zł. Zamienników na rynku brak. Do tego żeby wyjąć ten nośnik wahaczy trzeba rozebrać tłumik, a to kolejny koszt bo pewnie gdzieś by pękł (nigdy nie był zmieniany). ASO robi takie rzeczy z otwartym rachunkiem, bo nie wiedzą, co jeszcze w międzyczasie demontażu trzeba będzie wymieniać, a to oznacza, że kwota 2k może nagle się zrobić 3-4k. Trochę słabo, więc zrezygnowałem. Pojechałem do innych magików, którzy obstukali element, oczyścili z zewnętrznej rdzy, rozwiercili mocniej i okazało się, że dziura jest tylko punktowa i nie rzutuje na trwałość całego elementu, bo w środku była zdrowa stal. Wspawali precyzyjnie wygięty element, wyszlifowali, zachlapali wszystko od środka i z zewnątrz jakimś specjalnym środkiem i całość wygląda jak nowa. Dobrze, że nie czekałem dłużej, bo z małej dziury pewnie po roku zrobiłaby się wielka jak wrota do stodoły i wtedy nie byłoby już czego ratować.