Osobiście nie mialem styczności z Santa Fe z napędem innym niż 4WD, ale dam przykład z życia, chociaż w tym wypadku może być trochę zbyt naciągany:
Mieszkam na wsi, do domu mam 40m od szosy pod górę. Sąsiad ma taka sama sytuację, z tym że odleglość 15m większa, no ale kąt nachylenia taki sam. Gdy jest zima to ja nie znam pojęcia takiego jak łopata do śniegu, tylko jadę sobie i nieważne czy w górę czy z góry to mi się jedzie elegancko, nawet gdy zrobi się lód to czuć że samochód zaczyna lapac poślizg, ale idzie bez zająknięcia. Sąsiad ma natomiast Forda Kugę (tak tak, wiem że trudne porownanie), jednak z napędem dolączanym. Jak jest zima to nie dośc że musi łopatować, to jeszcze jak się solidnie nie rozpędzi to nie ma opcji aby wyjechał, a jak tylko ma po drodze zaspę ok 30-50cm to musi się cofać i brac na nowo rozpęd bo zanim się napęd dolączy to przód złapie poślizg i jest za późno.
Wiem że porownalem samochody które nie powinny być porownywane nawet ze względu na różnicę 10 lat, a także na calkowicie inne rozwiązania techniczne, ale gdy to obserwuję to nigdy nie chcialbym samochodu z automatycznie dolączanym napędem, mimo że jak niektórzy piszą trwa to tylko mgnienie oka, to jednak samochód nie wlączy napędu gdy nastepuje ryzyko utraty przyczepności kół przednich, tylko jak juz ta utrata nastapi. Myslę że na równym terenie nie mialo by to wielkiego znaczenia, ale na wzniesieniach jest jednak różnica.