Witam, mam 2 hyundaie w tym Getza w LPG (fabrycznie od nowości), autko ma 30tys. i 2 lata, co jakiś czas był problem z LPG tj: podczas jazdy na gazie samo przerzucało na paliwo i trzeba było czasem wciskać manualnie by wrócić na LPG. Kiedyś wymienili jakiś czujnik ciśnienia gazu i było ok przez ok 2 mce. Ale znów się zaczęło dużo częściej to dziać. Pojechałem no i się zaczęło....
Zamówili czujnik, okazało się że dostali zły, no to za tydzień znowu, przyszedł inny i założyli, oddali auto, po wyjeździe okazuje się że nie jedzie w ogóle na LPG... , no to następny termin, coś porobili i w ogóle odłączyli gaz bo znów coś musieli domówić, po wyjeździe na PB auto szarpie, gaśnie, świeci CHECK, potem znów ASO, skasowali coś zrobili i auto jeździło na LPG ale na PB szarpie gaśnie i nie ma mocy. Znów ASO, coś robili cały dzień i oddali bo święta - stwierdzili że idą po kolei bo "nie wiedzą co jest"... Wydane auto przez ok 30KM jechało w miarę normalnie na LPG bo było ciepłe. Po odpaleniu next dnia żeby ruszyć i aby nie zgasło trzeba trzymać obroty na prawie czerwonym polu bo nie ma w ogóle mocy, z dnia na dzień jest coraz słabsze i znów świeci CHECK.... Czekam na kolejną wizytę w krakowskim ASO, gdzie zostawię auto aż naprawią.
Ktoś powie że nowe auto to spokój... a tymczasem miałem kilka używanch aut w tym diesla i LPG i NIGDY nie miałem takich problemów.
Kompetencje serwisu przekroczyły wszystkie możliwe normy.... brak mi słów.
Jak można nie ogarnąć TAK PRYMITYWNEGO AUTA!!!
Ilość wizyt w ASO i same koszty dojazdu do nich mnie przerażają.
Chętnie usłyszę wasze opinie - może mam pecha?
Orty! Btw. "w ogóle" pisze się tak (: tekla