Panowie, wy mnie nie musicie do niczego przekonywać. Ja to wszystko wiem, bo jak pisałem - wierzę w hybrydy, jestem ich miłośnikiem i zwolennikiem, nawet nad w pełni eklektycznymi autami. Jednocześnie bardzo znamienne jest, że żaden z was nie odpowiedział na pytanie
Chodzi mi o to, że np. Toyota ma doskonałe rozwiązanie - przy niskich prędkościach jedzie na prąd, np. na parkingu, wjeżdżając do garażu, przestawiając samochód o kilka-kilkanaście metrów. Zasięg wynosi dosłownie kilka kilometrów, ale rozwiązanie to jest niesamowicie praktyczne. Oczywiście odzyskiwanie energii, wspieranie prądem podczas ruszania czy przyspieszania itd. też się stosuje. Stąd moje pytanie - czy w tym Hyundaiu z miękką hybrydą przejedziesz na samym prądzie, bez uruchamiania silnika spalinowego, choćby kilkanaście metrów? Czy może jest to technicznie niemożliwe.
Byłem ostatnio w salonie Kia, patrzyłem z bliska na nowego Sportage w hybrydzie i ostatecznie się załamałem. Właśnie dlatego, że mimo wysokiej ceny za hybrydę, nie przejedziesz na prądzie ani centymetra - silnik spalinowy MUSI być uruchomiony, a prąd tylko go wspiera. Ja rozumiem zalety takiego rozwiązania, ale jednocześnie widzę ogromną wadę, która dla mnie, dla moich potrzeb, w moim przypadku całkowicie skreśla to auto. I obawiam się, że Hyundai, o którego pyta autor wątku, również jest w ten sposób "upośledzony".