Forum > Santa Fe (2006-

Santa Fe CM problemy z klimatyzacją.

(1/2) > >>

Kikek:
Dzień dobry.

Drodzy forumowicze około roku temu kupiłem hultaja z pusta klimą, ponieważ pani która nim jeździła wcześniej chorowała od niej. Wiedziałem już przy zakupie, że klinie coś dolega. Za pierwszym razem nabiłem układ pod marketem i klima ruszyła - na parę dni. Następnie wiedząc na czym stoję oddałem auto do serwisu, w którym stwierdzili nieszczelność na parowniku, który wymienili. Klima działała miesiąc. Następnym razem stwierdzili nieszczelność na łączeniu przewodów, które idą na tył te pod autem. Po tej naprawie chłodziło z dwa dni. Zmieniłem warsztat. Coś tam zrobili i klima padła już na następny dzień. Następnie nabili z UV i klima chodziła około miesiąca. Lampa nie ujawniła przecieku. Auto stało pod ciśnieniem około 3 godzin i wszystko gra. Nie wiem już co robić. Nadmienię , że za każdym razem kiedy klima pada zaczyna syczeć tak jakby spod deski od strony schowka. Jak syczy to nie chłodzi chodź wentylator na chłodnicy klimy się załącza , kompresor chodzi czyli elektronika pozwala odpalić chłodzenie. Ktoś ma jakiś pomysł.
Dzięki za każdą podpowiedz.

weuek:
A osuszacz (często zintegrowany ze skraplaczem - nie wiem jak jest w twoim modelu) nie został wymieniony? Zawsze jest do wymiany po rozszczelnieniu układu, a tu był nieszczelny przez długi czas.

Nie przyjmuję tłumaczenia "choruję od klimatyzacji". Moim zdaniem to zawsze oznacza, że ktoś nie umie z klimatyzacji korzystać, czyli zazwyczaj za bardzo chłodzi w krótkim odcinku czasu (zbyt niską temperaturę ustawia). Zaskakująco często widzę inteligentnych ludzi robiących głupoty z klimatyzacją.

Kikek:
A może mi kolega przybliżyć co robi osuszacz i na co ma wpływ jak coś się z nim dzieje.

Jeżeli chodzi o chorowanie od klimy to się z kolegą zgadzam w 100 procentach. Brak umiejętności korzystania kończy się zazwyczaj przeziębieniem. W moim przypadku od razu wiedziałem, że klimie coś dolega- po słowach nie używam bo choruje - dlatego cenę zjechałem o koszt kompresora bo to najdroższa cześć w całym układzie.

Wracając do mojego problemu - zastanawiam się dlaczego po jakimś czasie zaczyna syczeć. Przecież jeżeli coś by było nie tak z parowników to problem byłby od razu a u mnie występuje jak chce (loteria) od nabicia układu. Mnie syczenie odrazu kojarzy się z nieszczelnością ale w necie piszą, że nie koniecznie jest to objaw właśnie rozszczelnienia.

Głupi się robię na stare lata :)

Kikek:
Sorki wymienili skraplacz a nie parownik.

weuek:
No, czyli to, co najłatwiej wymienić (wyjęcie parownika to konkretne prucie deski). Ale to tez można źle zrobić (w wersji ze zintegrowanym osuszaczem), na przykład zdejmując zaślepki i pozostawiając skraplacz otwarty na dłuższy czas. Oleju można nie dodać do sprężarki, a zawsze ileś brakuje po rozszczelnieniu układu.

Z usterką klimatyzacji udałbym się do zakładu specjalizującego się w klimatyzacji, a nie do ogólnego mechanika. Chociaż zawsze warto najpierw wyśledzić wszystko samemu (u siebie wymieniałem wszystkie chłodnice po kolizji i bardzo dokładnie przestrzegałem instrukcji montażu skraplacza i innych dupereli). Największym wrogiem dobrej roboty jest pośpiech, a to jest zawsze w pakiecie od najemnika.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej