U mnie ta fabryczna wygladała tragicznie - wg serwisu twarda jak kamień i miejscami się kruszyła. Objawy braku wspołpracy zaczęły się juz parę lat temu, ale wtedy to było tylko tu i ówdzie lekkie zawilgocenie, co olałem wszerz i wzdłuż, bo oleju nie ubywało. I po tych paru latach, dosłownie w parę dni, z lekkiego zawilgocenia zrobilo się mokro i zaczęło śmierdzieć przy nawiewie. Po wymianie uszczelki niestety dalej lekko śmierdzi wiec muszę chyba zmyć ślady starego oleju. Niestety problem jest taki, że mokro było też w trudno dostepnych miejscach, gdzie nie da się włożyć reki, dlatego pomysł na spray. Raczej liczyłem na to, że spryskam chemią i to wystarczy do neutralizacji, bez płukania potem wodą. I przy okazji - na co uważać przy pryskaniu i które miejsca są newralgiczne i nie powinno się ich moczyć w silniku?