Wbrew pozorom opony wielosezonowe nie zużywają się aż tak szybko, jak większość sądzi. Moje poprzednie Falkeny po 40 tys. kilometrów przebiegu z 8 milimetrów głębokości bieżnika zjechały się do ponad 5 milimetrów, także nie jest to aż tak straszne zużycie. Obecnie używane Goodyeary po przejechaniu na nich dokładnie 19.504 kilometrów zjechały się do głębokości bieżnika pomiędzy 6,6 a 6,7 milimetra w zależności od opony. Daje to nam średnio 0,7 do 0,8 milimetra ścierania bieżnika na przejechane 10 tys. kilometrów. Ale ta wartość dotyczy tylko mnie bo jest związana z moim stylem jazdy i rocznymi przebiegami. Nie wiem jak to wygląda w przypadku opon sezonowych, bo osobiście jeżdżę tylko na wielosezonach :-D Zgodnie z zaleceniami producentów i speców od opon, w szczególności dotyczy to opon zimowych, minimalna głębokość bieżnika, aby opona trzymała wymagane parametry, to minimum 4 milimetry. Odważni jeżdżą dalej. Także patrząc przez pryzmat moich rocznych przebiegów i zaobserwowanych zjawisk wnioskuję, że oponę do tych bezpiecznych 4 milimetrów zjadę po przebiegu 50 maksymalnie 60 tys. kilometrów, co w moim przypadku daje około 5 do 6 lat eksploatacji opony. Jeśli te graniczne 4 milimetry trafią mi się na okres letni, przejadę na nich jeszcze trochę. Jak dla mnie ten wynik jest zadowalający. Nigdy nie patrzyłem na opony wielosezonowe przez pryzmat oszczędności, a jedynie wygody. Nieodzownym jest też systematyczna kontrola opon, czyli po maksimum 10 - 11 tys. kilometrów przebiegu należy dokonać tzw. rotacji, aby równo się wycierały i ponownie je wyważyć. Nie wspomnę o systematycznej kontroli ciśnienia. Kolejną wygodą oprócz konieczności zimowania lub przechowywania w okresie letnim opon sezonowych jest to, że rotację opon zrobię w dogodnym dla mnie terminie. W tym roku zrobiłem to w październiku, bez kolejek, bez stresu i analizowania prognozy pogody, bo czy pada deszcz, czy świeci słońce, czy pada śnieg, czy jest 10 czy minus 10, dla mnie nie robi to różnicy, nie rodzi problemu = stresu.
Abyśmy się wszyscy dobrze zrozumieli. Nie namawiam/nie przekonuję nikogo do opon wielosezonowych, nie staram się też wskazywać ich wyższość nad oponami sezonowymi chociażby patrząc od strony ekonomicznej/kosztowej. W warunkach letnich jak i zimowych w porównaniu z oponami sezonowymi premium, zapewne wypadną gorzej, chociaż w warunkach zimowych te różnice mocno ostatnimi czasy się zacierają. Panowie. Panie. Każdy musi według siebie rozsądzić i podjąć decyzję, co mu jest potrzebne i jakie ma oczekiwania. Podsumowując, jeśli ktoś jeździ głównie po mieście, spokojnie, ma samochód o przeciętnych gabarytach i mocy (uogólniając, mniejsze/małe/średnie auto), nie jeździ na krawędzi maksymalnych możliwości samochodu jak i samych opon, robi małe przebiegi roczne, opony wielosezonowe są dla niego.
I bez urazy. Proponuje śledzić aktualną prasę motoryzacyjną i nie żyć stereotypami sprzed lat, które w świetle nowoczesnych opon i technologii ich wykonania, nie mają już racji bytu. I tym sposobem z popękanych boków mamy wywód odnośnie wielosezonowych. No cóż. Ja w tej kwestii już zamilknę. Chyba że zostanę wezwany do tablicy. Tak, czy tak, dziękuję za wymianę poglądów i doświadczeń. Znów dowiedzieliśmy się czegoś więcej. I po to jest to Forum.