Czy jest możliwym zużycie przekładni kierowniczej przy ok 103 tys km przebiegu?
Pytam, ponieważ jadąc po dziurach, a w szczególności tzw. kocich łbach wyczuwam od jakiś 2-3 luzy w układzie kierowniczym
Przegląd nic nie wykazał.
Diagnosta stwierdził, że zawieszenie jest jak nowe i nie wymaga najmniejszej ingerencji.
Mimo to, wyczuwam nieprawidłowości.
Dałem się przejechać znajomemu.
Ten stwierdził, że prawdopodobnie do wymiany jest końcówka drążka kierowniczego.
Kupiłem zatem taką końcówkę w ASO.
Pojechałem do zaprzyjaźnionego mechanika, pracującego na co dzień w ASO grupy VAG, a dawniej w Hyundaiu, celem zlecenia mu wymiany tej końcówki, a ten stwierdził podobnie jak diagnosta - zero luzów, brak konieczności ingerencji w zawieszenie.
Mechanior przejechał się i przyznał mi pełną rację, że coś jest nie tak, a luzy są nie tylko słyszalne, ale i wyczuwalne na kierownicy.
Ponownie wjechaliśmy na kanał, dla pewności wszystko podokręcał i stwierdził, że jedyne co może być uszkodzone, a czego nie jest w stanie stwierdzić na 100%, to przekładnia (maglownica).
Co o tym myślicie? Jest to możliwe?
Gwarancja na pojazd skończyła mi się w ubiegłym roku.
Wymianę oleju, etc. wykonywałem już we własnym zakresie (u tego wskazanego wyżej mechanika).
Czy może być to wada fabryczna przekładni?
- 103 tys im i wymieniać przekładnie?
- trochę kiepsko, bo rozumiem jakieś końcówki, etc. ale nie taką rzecz...
Słyszałem, że regeneracja maglownicy to ostateczność, bo po takim zabiegu, ta wytrzymuje około roku i ponownie trzeba będzie ją regenerować.
ASO za samą weryfikację oczekiwałoby około 320-480 zł (godzina-półtorej pracy, przy stawce na poziomie 320 zł za roboczogodzinę).