Mój jest zdecydowanie prostszy, szybszy a przy tym mimo wszystko dokładniejszy przy większych prędkościach.
Rozmawiamy o typowych warunkach i seryjnym aucie, warunki jazdy też są typowe tzn. jazda po asfalcie czy betonie = bez poślizgu.
W takich warunkach każde auto osiągnie prędkość wynikającą z uzyskiwanych obrotów silnika podzielonych przez przełożenie całkowite na danym biegu, razy obwód koła.
W takich warunkach nie bierze się nawet pod uwagę wpływu prędkości na odkształcenie opon.
Jeżeli uważasz że mój sposób jest słaby
Twój sposób
nie jest słaby tylko zbyt zaawansowany do typowych warunków jazdy, wymaga sporych nakładów finansowych do ustalenia stosunkowo prostej rzeczy. Przerost formy nad treścią ;-)
dlaczego gdy "Szajba" bił rekord prędkości korzystano z GPSa dla zmierzenia prędkości?
Jechałeś kiedyś motocyklem albo autem grubo powyżej 200?
Tam nie ma czasu na gapienie się w obrotomierz, trzeba się skupić na kierowaniu.
Jeszcze gorzej jest w pojazdach którymi bije się rekordy - wszelkie 1/4 mili itd.
Poza tym w takich pojazdach dochodzi o dużego odkształcania opon od przyspieszeń i prędkości, następuje poślizg, tym samym pomiar tradycyjną metodą w której podstawowe znaczenie ma opona (jej obwód) bierze w łeb.
Nawet w prostym aucie ustawionym na lodzie można na liczniku uzyskać sporą prędkość, równocześnie nie ruszając nim z miejsca = prędkość względem Ziemi będzie = zero.
Poszukaj sobie w necie (jak chcesz) artykułów na temat testów opon, co się dzieje z autami przy V powyżej 350km/godz.
Nawet maski samochodów nie wytrzymują tego - wyginają się od gorąca silnika na kilka centymetrów, to są naprawdę ciekawe sprawy.