Witam!
Zaczęło się tydzień temu. Zaczęły się roztopy, po wjechaniu w kałużę głębszą dojechałem do świateł, chciałem ruszyć i zgasł. pół godziny go się nie dało odpalić, na pych i te sprawy i nic ale w końcu ostatnim tchnieniem ruszył po pół godzinie.
Dzień później analogiczna sytuacja, tyle że ujechałem jeszcze jakieś 200 metrów bo jechałem szybko, zmieniając biegi jak szalony- przy każdym dławił i wtedy odpalił po jakiś 10 minutach.
Dwa dni później przyszły przymrozki. i snieg. jeden dzień około -3 i odpalił po kilku minutach, a na drugi dzień było w nocy -15 stopni. i dzień poźniej nie odpalił kompletnie- kompletnie nie chciał złapać.
auto tak postało cały dzień i nazajutrz jak było na plusie odpalił niemalże od kopa (było chyba lekkie słońce).
wczoraj i dziś jest taka kilkunastominutowa walka z autem, najpierw nic nie "chyta", potem trochę, potem odpala na sekundę i gaśnie, w końcu odpala piszcząc paskiem jak głupi.
już dwa razy ładowałem akumulator po takiej katordze i mam dość.
wczoraj pojawił się kolejny kłopot. po jeździe po dużych dziurach zaczęło mi się tłuc w kole lewym przednim szczególnie przy odpuszczaniu gazu i hamowaniu.
dziś pojawił się kolejny problem: po powrocie do domu (dosłownie 30 km przejechałem) nie wyłączył się wentylator, zbagatelizowałem, poszedłem do domu i po półtorej godzinie wyszedłem i dalej działa. Odpalił i to nawet lepiej akumulator działał niż przedtem (bo po 15 km przejażdzki stawałem).
pojechałem 3 km, stanąłem, dalej to samo, powłączałem ogrzewanie, nawiew itp i nic, pozapalałem auto kilka razy i nic, pomógł dopiero kilkukrotny strzał metalową rurką w korpus wiatraka.
i teraz kilka wniosków, informacji itp.
-akumulator mam nowy- mam "zaszczyt" mieszkać na Biegunie zimna - Orawie i odpalał nawet na tych -35 stopniach co były kilka tygodni temu, jak inne Vivara i Tourany nie odpalały.
-gdy go wczoraj odpalałem kumpel zauważył że iskrzy z czegoś i określiłem to dziś jako rozdzielacz środkowy wlot, gdy wczoraj poprawiłem to podobno nie iskrzyło ale znacznej poprawy w odpalaniu nie było.
-Mój Ojciec mechanik-amator (ale jednak kurczę dobry jest mimo że amator) przez telefon wskazał mi: jeżeli chodzi o wiatrak to o czujnik temperatury w chłodnicy, a o to całe odpalanie ze mogą być świece padnięte.
A Wy co sądzicie?
Od razu proszę o odpowiedzi gdzie to znajdę itp. i czym to zrobić (tylko bez skomplikowanych urządzeń)
Mój Hyundai to Pony LS 1,5 1992.