Witam przede wszystkim wszystkich, jestem tu pierwszy raz, więc wybaczcie mi błędy nowicjusza. Po zapoznaniu się z wszystkimi nowszymi postami związanymi z Sonatą (te starsze już znam
) proszę was o pomoc gdyż utknąłem, jak moja Sonata. Chodzi o model 94r Y3 3.0 12v V6, po wymianie pompy wody, gdyż doszło do wycieku od strony rozrządu, choć nie za każdym gaszeniem silnika zlatywała woda. Wymieniłem pompę wody pasek i resztę zostawiłem gdyż były wymieniane niecałe 20 000 km temu zresztą jak i pompa, po złożeniu i zalaniu ręcznie był obrócony wał o 2 pełne obroty i wszystkie 3 znaczniki wróciły na swoje miejsce, po złożeniu wszystkiego i odpaleniu silnika, przełączyłem na gaz i wydobywał się, co jakiś czas piskliwy dźwięk z napinacza paska alternatora na różnych prędkościach obrotowych.
- musi się ułożyć…
Więc przejechałem się kilkaset metrów od warsztatu i wróciłem, piszczenie rzeczywiście ustało, choć nie całkowicie jak to się później okazało. Wracając do domu przejechałem ok. 50km auto parę razy tak jak by przygasło pod czas jazdy, ale na moment kilku sekundowa niemoc pod pedałem gazu, po czym zgasł, po odpaleniu za jakimś 15-20 razem i zjechaniu do najbliższego skrzyżowania, gdyż zgasł na środku mostu powtórka z rozrywki i amen w pacierzu. Jak odpali to na kilkadziesiąt sekund i trzęsąc się przygasa, można mu skrócić męczarnie po przez naciśnięcie gazu, zdycha od razu. Czy bęzyna czy LPG nie ma różnicy w zachowaniu. Płyny w normie do wymiany nadawał się filtr powietrza, ale to nic nie zmieniło.
Sprawdziłem palec zapłonu czy nie jest ukruszony gdyż podnoszona była kopułka przy składaniu rozrządu. Jeżeli to rozrząd się przestawił z powodu jakiś błędów przy montażu to nie powinien chyba odpalać w ogóle czy tak ?? pomóżcie uruchomić to wdzięczne autko.