Co do tej ostatniej przypadłości mam podobną zagwozdkę, ale związaną z hamulcem ręcznym. Miałem takie dni, kiedy używając hampla ręcznego np. podczas ruszania na wzniesieniu, po jego zwolnieniu słyszałem z okolicy lewego tylnego koła rytmiczne stuki-puki. Zwykle ujawniały się podczas dość mocnego skrętu w prawo i przy niewielkiej prędkości. Gdy podczas jazdy podnosiłem rączkę ręcznego, stuki zanikały (tak jak po mocniejszym rozpędzeniu się), a opuszczając ją czasem wracały, czasem nie. Po kilku km jakby się to "rozjechało" i była cisza, ale problem wracał prawie każdorazowo po zaciągnięciu ręcznego. Byłem z tym u mechanika, przy mnie zdejmował koło, rozkręcał co się dało, sprawdzał linkę, ale dwukrotnie nic nie znalazł. Tzn. u mechanika nie było objawów, ale jak wyjechałem to wróciły. Złośliwość rzeczy martwych jakąś ;-). Mechanik podejrzewał, że to obtarcie to może rdza na bębnie wywoływać, bo dość zardzewiałe już powierzchnie, jednak po oględzinach pomysł odpadł. Jak nie używam ręcznego w ogóle, problem nie występuje, czasem też jak używam to nie występuje, a czasami sam wraca. Zacząłem myśleć, że moje auto tak już ma i robi sobie ze mnie jaja, tak jak wtedy gdy odtwarzając w najlepsze z płyty CD radio nagle przełącza się podczas jazdy samoistnie na "Informacje o korkach" w pewnej stacji, odgrywa te informacje i jak w zegarku idealnie po ich zakończeniu (zanim włączy się dżingiel) wraca na CD ;-) . Zdarza się to w czasie jazdy średnio raz na tydzień-dwa w drodze do pracy lub powrotnej (nigdy w innym czasie), co przywodzi na myśl motyw Ducha w Pancerzu z pewnej japońskiej mangi. Czym innym to wytłumaczyć jak się to dość regularnie, acz nieczęsto, powtarza :mrgreen: .
PS. to radio to podstawowy model Pioneera, młodsze od auta może rok.