Mam ostatnio problemy z ABS-em.
Standardowo - 3 kontrolki świecą się.
Podpięcie do kompa - źle sczytywana jest prędkość z czujnika ABS tylne lewe koło. Na wskaźniku liczbowym ciężko było to zauważyć. Na wykresie - prawe koło ślicznie wykres idzie w górę wraz ze wzrostem prędkości. Lewe koło - wykres schodkowy, czyli idzie w górę - schodek w dół prawie do zera i znowu w górę.
Nie za bardzo pasowało mi to na czujnik, bardziej podejrzewałem to coś, z czego czujnik sczytuje prędkość.
Przed chwilką wyczołgałem się spod hultaja. Dobrałem się do piasty w której jest koronka, z której sczytywane są impulsy. I niestety ta koronka jest do wymiany. Razem z piastą. I łożyskiem, bo to jest jedna całość. Koszt 6 stów za coś przyzwoitego.
A co jest przyczyną? Korozja piasty.
Czujnik jest osadzony na stałe w wahaczu, a piasta z tą koronką obraca się blisko niego. Korozja z piasty pod wpływem siły odśrodkowej wpycha się pomiędzy wahacz, a tą koronkę.Odległość to może z 1mm...
Ta koronka to cienka obręcz plastikowa z wieloma metalowymi wypustkami.
I ta koronka prawieże stopiła mi się. Odkształciła się na tyle, że czujnik już źle sczytywał.
Co zrobić, żeby uniknąć wydatków jak w temacie?
Odkręcasz koło, z tyłu za piastą jest metalowy dekiel (średnica jakieś 6-8cm). Zdejmujesz to. Jest on wciśnięty, także trzeba troszkę popukać czymś ostrym, żeby go ruszyć. Jak już go zdemontujesz, to najlepiej tam czymś dmuchnąć. Jeśli wyleci takie coś brązowe (korozja), to rozbierasz wszystko, i czyścisz. I jeździsz dalej. Czas sprawdzenia max godzina.
Rozebrałem też drugą stronę. Było troszkę lepiej, ale podejrzewam, że roku nie przejeździłbym.