HyundaiKlub.pl
Auta i problemy => Santa Fe SM => Wątek zaczęty przez: ozzyhw w 18 Czerwiec 2013, 22:42:36
-
Witam.
Po 30000km opony przednie do wymiany - na brzegach prawie nie było bieżnika. Przy zakładaniu (kupiłem 4 nowe) była robiona cała geometria. Ścięte są zewnętrzne i wewnętrzne krawędzie obu przednich opon przy czym tylne wciąż wyglądają jak nówki.
Czy ktoś ma pomysł co jeszcze może być przyczyną (poza zbieżnością bo tą raczej wykluczam)?
Ma ktoś jakieś pomysły?
-
Zbyt niskie ciśnienie w oponach.
-
Nie. Ciśnienie takie jakie być powinno. Nie pisałem o tym bo wydawało mi się to oczywiste :-)
-
hm. no tak. tego uczą na każdym kursie prawka. Tak jak napisał albert - kłąniają się podstawy eksploatacji opon. zbyt niskie ciśnienie - samochód opiera się na krawędziach opony (środek jest wklęśnięty), zbyt wysokie - samochód opiera się na środku opony (krawędzie są podniesione). Nie wiem, jakie masz przepisy w GB, ale jako czasowe rozwiązanie zamień przód z tyłem i utrzymuj ciśnienie zgodnie z instrukcją obsługi lub naklejką przy słupsku drzwi kierowcy.
[ Dodano: 2013-06-18, 22:57 ]
dopiszę - może masz opony jakiegoś producenta, który zaleca inne ciśnienie dla tego ciężaru samochodu.
-
Opony jednego producenta. Ciśnienie wg tabliczki. Przyczyna musi być inna. Opony piszczą przy ostrym skręcie (90st) nawet przy niskiej predkości (szczególnie dobrze to słychać na parkingach w marketach gdzie podłoże jest gładkie - takie jakby pomalowane farbą)
Co do przepisów takie jak w PL ale... jak dotąd żaden policjant mnie nigdy nie zatrzymał. Problem jedynie przy przeglądzie ale już kupiłem dwie używane opony na przód więc wszystko jest ok:-)
PS. Przy okazji jeśli już mowa o ciśnieniu. Myślałem już o tym żeby skoro ścina brzegi dopompować na maxa i wtedy powinno raczej brać środek :-) ale to tak raczej w charakterze żarciku :-D
-
na parkingach będzie piszczeć, bo to taka farba. Szczególnie jeżeli parking i opony są czyste.
-
Tak wiem że tam łatwo piszczy, chodziło mi raczej że wyjątkowo mocno piszczy. Napisałem o tym bo takie były moje spostrzeżenia, nie wiem czy ma to coś wspólnego z problemem.
Skoro na 100% wykluczam ciśnienie w oponach, na 95% geometrię to co pozostaje?
Nie napisałem o moich być może "kosmicznych" pomysłach bo nie chciałem niczego sugerować.
Myślałem o niewłaściwej pracy mostu. Takie wycieranie opon miało by chyba miejsce gdyby most był zablokowany ale czy to jest w ogóle możliwe?
-
a może po prostu opony są złe? Może były przechowywane w niewłaściwy sposób i się odkształciły i dlatego zdarły się w nieodpowiednich miejscach? Jeżeli na brzegach nie ma bieżnika to znaczy, że opona źle pracuje a nie zawieszenie, mosty czy cokolwiek innego. Sprawdź ciśnienie na kilku różnych manometrach np. na różnych stacjach.
-
Opony były wymieniane wszystkie 4 sztuki równocześnie, na nowe. Zresztą tylne są teraz w doskonałym stanie. Ciśnienie sprawdzane i to nie tylko przeze mnie ale i u gumiarzy więc raczej nieprawdopodobne żebyśmy wszyscy się mylili.
-
-
Może i zbieżność choć jak napisałem wcześniej przy wymianie opon była zrobiona pełna geometria. Warsztat jest znany i dobry (to już trzeci samochód w którym zmieniałem u nich opony).
Co do luzów to oczywiście wtedy też były sprawdzane, chłopaki tam są dosyć drobiazgowi więc raczej nie odpuścili by sobie wymiany czegokolwiek gdyby nie było ok.
Zawieszenie nie ma luzów, nic nie stuka wszystko ok (odpukać oby jak najdłużej) - tylko amorki z tyłu muszę zmienić ale nie znaczy to, że są już rozwalone - są lekko "spocone" jak powiedział diagnosta ale przegląd przeszedł (z zaleceniem żeby je w najbliższym czasie wymienić).
Jeśli ktoś ma jakieś pomysły to proszę pisać. Chciałbym zwrócić uwagą że opony były ścięte symetrycznie względem siebie i symetrycznie względem środka opony (tzn bieżnik był ścięty dokładnie tak samo po wewnętrznej i zewnętrznej stronie opony oraz identycznie na lewej i prawej oponie)!
Przy czym z tyłu opony jak nówki!
Wyglądało to dokładnie jak bym cały czas jeździł na flakach :-) ale jeszcze raz powtarzam ciśnienie cały czas było w normie.
-
hymmm.... może opony nie takie:) nie do samochodów o takiej masie:)
z przodu jest trochę ciężej i każdy Santek wygląda jakby przednie opony miały za mało powietrza (był taki wątek już poruszany). Jakie konkretnie masz opony?
-
jaclwapl, to może być najlepszy trop. Bo takie ścieranie nie jest normalne.
Swoją drogą o indeksie nośności i prędkości już niewiele osób pamięta... Przy osobówkach tego już nikt nie sprawdza (standard to nośność zwykle wystarczająca... ale dla aut o masie własnej ~1,2-1,5t... nie przy 2t i więcej, prędkość zwykle jest 180km/h lub więcej więc też zwykle nikt nie patrzy) rozmiar się zgadza więc "gumy" na koła ;-) Inna sprawa - im większe indeksy tym opona droższa.
-
barzuc, dokładnie tak jak piszesz. Chciałem kupić komplet oponek do samochodu i nawet miałem upatrzone już konkretne. Przytomny sprzedawca zapytał się do jakiego samochodu mają być to opony i polecił inne (ze względu właśnie na masę samochodu) - musiałem dopłacić 80 zł za sztukę ale dzięki temu nie mam żadnych problemów.
-
Ma ktoś jakieś pomysły?
100% zbyt niskie ciśnienie w oponach. Santek jest dość ciężki i większość opon trzeba dmuchnąć (przód właśnie) o 0,2 - 0,3 bara mocniej, niż piszą na tabliczce. Ja mam około 2,5 bara z przodu i 2,3 z tyłu i jest OK.
-
Dzięki za pomysły ale to wciąż nie ten trop. Tam gdzie wymieniałem opony nie założyli by niewłaściwych. Zresztą sam na to zwracam uwagę.
Moje opony to nexen cp661, index 103 T więc wszystko jak trzeba. Nie są to jakies super tanie ale i nie bardzo drogie opony - ot po prostu opony typu "budżet".
-
Ma ktoś jakieś pomysły?
100% zbyt niskie ciśnienie w oponach. Santek jest dość ciężki i większość opon trzeba dmuchnąć (przód właśnie) o 0,2 - 0,3 bara mocniej, niż piszą na tabliczce. Ja mam około 2,5 bara z przodu i 2,3 z tyłu i jest OK.
volcan, a o jakiej ty tabliczce mówisz? Od Lantry, Getz-a czy i10. Bo tu cały czas mowa o tabliczce z Santa Fe. Przepraszam, ale kolego ale całkowicie się z Tobą nie zgodzę. Producent auta podaje jakie ciśnienie powinno być w oponach w danym aucie przy założeniu podanych przez niego kryteriów nośności. Proste. Chyba że masz bardziej miękkie opony albo o niewłaściwej nośności... z drugiej strony jak nadmuchasz 0,3 bara więcej na zimnej oponie... wiesz ile masz po jej rozgrzaniu do normalnej temperatury pracy (o lecie nie wspomnę, dziś asfalt u mnie miał prawie 50st C i to na 3 różnych termometrach). Aż dziw, że nie skaczesz jak piłka na dziurach a opony nie są zdarte na środku... chyba że latasz z pełnym obciążeniem...
To o czym mówisz - czyli pompowanie więcej niż na tabliczce (zdaje się, że o 0,28 bara) - owszem stosuje się ale przy zimą / oponach zimowych po to aby skompensować spadek ciśnienia w oponie przy spadku temperatury zewnętrznej.
ozzyhw, faktycznie wygląda ok. Nexxen-y mam zimówki (z takimi kupiłem auto)... mają już ze 2 sezony ale są równo zużyte... jeszcze z jeden może dwa kolejne wytrzymają. Więc generalnie złe opony to nie są (super dobre też nie - właśnie jak określiłeś "budżet").
W PL znalazłem tylko jedne opony tego producenta z indeksem nośności powyżej 100 (tak to 77-98). Ale znając życie w GB może być większy wybór albo i całkiem inne produkty :)
-
Tak wybór był spory, jak napisałem - index 103 T (według instrukcji powinien być 102 T).
W przyszłości - przed zimą planuję zakup opon Event ML698.
Po powyższych poradach jestem już skłonny "dobić" trochę ciśnienie.
Problem w tym że po zwiększeniu ciśnienia samochód będzie się zachowywał jak wóz drabiniasty :-) a co gorsza czy nie odbije się to na zawieszeniu.
Pytanie tylko o ile zwiększyć (bezpiecznie) ciśnienie standardowe?
-
Problem w tym że po zwiększeniu ciśnienia samochód będzie się zachowywał jak wóz drabiniasty :-) a co gorsza czy nie odbije się to na zawieszeniu.
Niestety masz rację... będzie wóz drabiniasty, do tego jak wbijesz za dużo - będzie skakał. Na zawieszeniu niestety też może się odbić (każda dziura jest mniej tłumiona przez samą oponę, te uderzenia od dziur, które wcześniej wytłumiała sama guma - teraz pójdą też na zawieszenie).
Pytanie tylko o ile zwiększyć (bezpiecznie) ciśnienie standardowe?
Jeśli już na to się zdecydowałeś - osobiście nie robiłbym więcej niż o 10%.
A właściwie - co "powiedział" zakład w którym kupiłeś / zakładałeś te opony ?
-
No właśnie - tu sam dałem ciała :oops: . Najpierw były małe ścięcia, potem większe. Cały czas odkładałem "na jutro", nigdy nie było czasu. Zawsze coś ważniejszego. Aż się okazało, że gwarancja się skończyła. W tej chwili kupiłem na szybko dwie używane opony (zbliżał się przegląd) i chwilowo mam spokój.
Po wakacjach jadę do nich kupić 4 opony więc znowu zrobią geometrię i tym razem będę pilnował gwarancji :-)
Jednak chciałbym całkowicie usunąć ten problem.
Dziś zwiększę ciśnienie - zrobię wg tabeli na tył auto nieobciążone a na przód zastosuję jak dla obciążonego - tyle nie powinno zaszkodzić. Zobaczymy co się będzie działo.
-
volcan, a o jakiej ty tabliczce mówisz? Od Lantry, Getz-a czy i10. Bo tu cały czas mowa o tabliczce z Santa Fe. Przepraszam, ale kolego ale całkowicie się z Tobą nie zgodzę. Producent auta podaje jakie ciśnienie powinno być w oponach w danym aucie przy założeniu podanych przez niego kryteriów nośności. Proste. Chyba że masz bardziej miękkie opony albo o niewłaściwej nośności... z drugiej strony jak nadmuchasz 0,3 bara więcej na zimnej oponie... wiesz ile masz po jej rozgrzaniu do normalnej temperatury pracy (o lecie nie wspomnę, dziś asfalt u mnie miał prawie 50st C i to na 3 różnych termometrach). Aż dziw, że nie skaczesz jak piłka na dziurach a opony nie są zdarte na środku... chyba że latasz z pełnym obciążeniem...
Mówię o tabliczce (raczej naklejce) w Santa Fe. Nie musisz się zgadzać. Producent podaje ciśnienie właściwe dla opon montowanych w fabryce. Różne opony mają różną twardość bocznej ściany, różne bieżniki - ba... nawet różną szerokość bieżnika (mimo identycznego rozmiaru nominalnego). Do tego tabliczka jest identyczna we wszystkich Santa Fe - bez względu na masę własną samochodu - a goły 2WD jest o kilkaset kg lżejszy od "wypasionego" 4 WD z automatem (sama skrzynia jest o kilkadziesiąt kg cięższa) - stąd konieczność korygowania ciśnienia w zależności od warunków, obciążenia samochodu itp.
Jeżeli sam producent zaleca korektę ciśnienia w zależności od obciążenia, natomiast nie uwzględnia faktu różnej masy własnej (do tego różnica skupiona z przodu samochodu!), to trudno taką tabliczkę przyjmować za jedyną prawdę objawioną.
Opony nie zdzierają mi się na środku (zużywają się równomiernie), nie latam z pełnym obciążeniem (praktycznie na pusto - sporadycznie z pasażerami, w bagażniku mało kiedy ląduje do 100 kg bagażu). Wcześniejsze opony (na których kupiłem samochód) poświęciłem na eksperymenty z ciśnieniem i przy pompowaniu według tabliczki przód zachowywał się dokładnie tak, jak u Kolegi, który rozpoczął ten wątek - tj. opony zużywały się po bokach (po obu stronach) - ewidentny objaw niedopompowania kół.
Acha - po trasie 250 km (z tego ostatnie 100 km prędkości mocno autostradowe) ciśnienie rośnie o 0,2 bara, więc nie siej defetyzmu i paniki ;)
Na ciśnieniu "fabrycznym" jeździ się bardzo nieprzyjemnie - niestabilnie, przód w zakrętach ma paskudną tendencję do płużenia (typowa podsterowność). Pewnie przy jeżdżeniu kapeluszniczym, ewentualnie w stylu "mistrza prostej" różnica jest nie do zauważenia, ale ja nie lubię tak jeździć, stąd konieczność podniesienia ciśnienia w kołach przedniej osi.
[ Dodano: 2013-06-22, 14:09 ]
Po powyższych poradach jestem już skłonny "dobić" trochę ciśnienie.
Problem w tym że po zwiększeniu ciśnienia samochód będzie się zachowywał jak wóz drabiniasty :-) a co gorsza czy nie odbije się to na zawieszeniu.
Pytanie tylko o ile zwiększyć (bezpiecznie) ciśnienie standardowe?
Nie będzie się zachowywał jak wóz drabiniasty - nikt Ci nie każe nabijać do 3 barów :) Dodawaj po 0,1 i zobaczysz, w którym momencie będzie nieprzyjemnie. Niemniej jednak proponuję spróbować przedział 2,3 - 2,5 bara - będzie na pewno najkorzystniejszy z punktu widzenia prowadzenia samochodu, zużycia opon i komfortu.
O zawieszenie się nie martw. Ja mam w zawieszeniu nowe przednie łączniki stabilizatorów i amortyzatory (prawy łącznik stukał w momencie, gdy kupowałem samochód, podobnie jak tłoczysko lewego przedniego amortyzatora). Amortyzatory i tak warto zmieniać co ok. 100 tysięcy km (po wymianie różnica w prowadzeniu samochodu jest zawsze bardzo duża - mimo tego, że teoretycznie są sprawne). Reszta zawieszenia jest praktycznie nie do pokonania - nawet przez dziurawe drogi.
-
Dzięki za ciekawy "wykład". Myślałem wcześniej że tabliczki są inne dla każdego modelu a producent dobiera je w zależności masy modelu. Poza tym sądziłem że każda opona nawet innego producenta powinna mieć jednakowe parametry wg norm - ale może chciałbym żyć w świecie idealnym? :-) Dotychczas jeździłem głównie samochodami niemieckimi - i tam jednak można polegać na tabliczkach.
Co do ciśnienia - jestem już po zabiegu, teraz ciśnienie z przodu mam nieznacznie ponad normę dla obciążonego samochodu - 33PSI (tylko przód).
Wielkiej różnicy nie widzę, wydaje się być lekko twardsze i mniej "pływa" na ostrych zakrętach - pozwoliłem sobie mocno zapiszczeć oponami na rondzie :mrgreen:
-
W pełni zgadzam się z kolegą volcan. Mam santka SM v6 automat masa własna 1850 kg u mnie minimum jest przód 2,5 bara tył 2,3 bara jak daje ciśnienie z tabliczki (nieobciążone 2,1 a obciążone 2,2 przód/tył) nie dość ze opona wygląda jak flak to myszkuje na zakrętach i prowadzi się niepewnie o piskach nie wspomnę na zakrętach. Aha zaczęło mi tak jak u ciebie z przodu ścinać boki (tył ok) więc nie zastanawiałem się ani chwili teraz mam nowe opony pirelli i ciśnienie 2,5 przód 2,3 tył bez obciążenia i dopiero teraz jest ok.
-
To wielka szkoda że nikt wcześniej nie założył tematu o prawidłowym (czytaj podwyższonym) ciśnieniu w Santkach. Cały czas jeździłem na "prawidłowym" ciśnieniu wg tabliczki. Opony napompowane azotem (było gratis przy wymianie opon :-) ) nigdy nie wyglądały jak ktoś wcześniej napisał na "flaki" - zawsze przód i tył wyglądały jednakowo.
-
Dopiero przedwczoraj założyłem nowe opony, wcześniej jeździłem na starych i tam robiłem doświadczenia z ciśnieniem także jeśli o mnie chodzi to dopiero jestem na świeżo po doświadczeniach. Poza tym oponiarz pompując opony nowe przy zakładaniu powiedział że do takiej masy auta i typu musi być 2,5 bara i napompował wszędzie 2,5, ale ja z tyłu zostawiłem na 2,3 i teraz widzę ze to jest to.
-
Mówię o tabliczce (raczej naklejce) w Santa Fe. Nie musisz się zgadzać. Producent podaje ciśnienie właściwe dla opon montowanych w fabryce. Różne opony mają różną twardość bocznej ściany, różne bieżniki - ba... nawet różną szerokość bieżnika (mimo identycznego rozmiaru nominalnego). Do tego tabliczka jest identyczna we wszystkich Santa Fe - bez względu na masę własną samochodu - a goły 2WD jest o kilkaset kg lżejszy od "wypasionego" 4 WD z automatem (sama skrzynia jest o kilkadziesiąt kg cięższa) - stąd konieczność korygowania ciśnienia w zależności od warunków, obciążenia samochodu itp.
Jeżeli sam producent zaleca korektę ciśnienia w zależności od obciążenia, natomiast nie uwzględnia faktu różnej masy własnej (do tego różnica skupiona z przodu samochodu!), to trudno taką tabliczkę przyjmować za jedyną prawdę objawioną.
Opony nie zdzierają mi się na środku (zużywają się równomiernie), nie latam z pełnym obciążeniem (praktycznie na pusto - sporadycznie z pasażerami, w bagażniku mało kiedy ląduje do 100 kg bagażu). Wcześniejsze opony (na których kupiłem samochód) poświęciłem na eksperymenty z ciśnieniem i przy pompowaniu według tabliczki przód zachowywał się dokładnie tak, jak u Kolegi, który rozpoczął ten wątek - tj. opony zużywały się po bokach (po obu stronach) - ewidentny objaw niedopompowania kół.
Acha - po trasie 250 km (z tego ostatnie 100 km prędkości mocno autostradowe) ciśnienie rośnie o 0,2 bara, więc nie siej defetyzmu i paniki ;)
Na ciśnieniu "fabrycznym" jeździ się bardzo nieprzyjemnie - niestabilnie, przód w zakrętach ma paskudną tendencję do płużenia (typowa podsterowność). Pewnie przy jeżdżeniu kapeluszniczym, ewentualnie w stylu "mistrza prostej" różnica jest nie do zauważenia, ale ja nie lubię tak jeździć, stąd konieczność podniesienia ciśnienia w kołach przedniej osi.
I wychodzi na to, że jest to cecha typowo osobnicza dla SF. Niepotrzebnie zabrałem w tym temacie głos, pewne jest, że czegoś nowego się dowiedziałem i nauczyłem.
W swoim życiu zajeździłem kilka kompletów opon (o ile się nie mylę 8 w 6 różnych autach różnych producentów od miejskich pierdzidełek do dostawczaków mocno na granicy 3,5t), zawsze w rozmiarze standardowym dla danego auta, zawsze z ciśnieniem podawanym przez producenta. Nigdy problemów nie miałem. Nie spotkałem się też nigdy z sytuacją, jak piszecie, żeby wszystkie modele danego auta miały jedną tabliczkę niezależnie od modelu / wyposażenia - to faktycznie zmienia postać rzeczy i jest to, przepraszam, głupotą producenta auta a moja niewiedza. Teraz muszę w swoim hyundaiu zweryfikować czy też tak nie mam przypadkiem i szybciutko zmienić podejście i również ew. ciśnienie we własnych oponach.
Nie zgodzę się tylko z kilkoma rzeczami, które napisałeś:
- co do wielkich różnic pomiędzy oponami o tych samych rozmiarach. Żyjemy w świecie norm i jeśli coś jest zgodne z normą to odstępstwa nie mogą być znaczące (bo i normy te odstępstwa od ideału regulują). Jeśli coś norm nie spełnia - za długo na rynku nie pozostanie (o ile zostanie na ten rynek wpuszczone). Poza tym trzeba pamiętać, że opona to w większości swoisty odlew z gumy - a z odlewami wiadomo jak jest. Więc, wg mnie, jeśli już kupować opony to co najmniej parami i z tej samej partii produkcyjnej.
- twardość ściany bocznej - to właśnie głównie indeks nośności a czym innym będzie wytrzymałość boku opony na uszkodzenie mechaniczne
- ciśnienie fabryczne zawsze mi się sprawdzało, szczególnie przy autach z lepszym zawieszeniem po przekroczeniu 10% (czyli w okolicach 0,2-0,3 bara) auto przestawało zachowywać się jak należy szczególnie w koleinach i ciasnych zakrętach. Czuć to było właśnie podczas dłuższej jazdy jak opony rozgrzały się a ciśnienie naturalnie wzrosło.
Defetyzmu czy paniki nie zamierzałem siać, po prostu moje doświadczenia są inne.
- nie reprezentuję stylu kapelusznika ani mistrza prostej. Nie wiem których bardziej nie lubię, czy "kapleusznika" przyklejonego do lewego pasa jadącego 60 km/h tam gdzie można 80, czy "mistrza prostej", który wyprzedza na prostej poganiając wszystkie swoje koniki batem do granic możliwości a potem gwałtownie hamującego i wręcz wlokącego się na zakrętach (bo prócz wciskania gazu umie niewiele albo wręcz nic).
-
Zgadzam się z powyższym (barzuc).
Myślę że producent samochodów projektując i testując samochód wyznacza prawidłowe ciśnienie w oponach, przykleja stosowną naklejkę (możliwe że inną dla poszczególnych wersji pojazdu) i nie ma (nie powinno!) być powodu żeby użytkownicy sami eksperymentowali z utrafieniem w najlepsze możliwe ciśnienie.
Stąd moje zdziwienie poradami - za mało powietrza (no jak to za mało? przecież mam jak na tabliczce).
Na razie zrobiłem od wymiany opon ok1500km - to chyba za mało żeby definitywnie strwierdzić czy problem ustąpił. Wciąż zbyt "łatwo" piszczy na zakrętach więc kusi mnie żeby jechać do innego warsztatu i jeszcze raz zrobić geometrię. Wstrzymuję się tylko bo przy okazji chciałem zmienić pierścień ABS (to już drugi).
-
trzeba może wziąć pod uwagę, że tabliczka ma 10 lat, a opona została wyprodukowana np. 2 lata temu. Pewnie się różni od opon sprzed 10 lat, pewnie jest lepsza, ale może też się inaczej zużywać przy tym samym ciśnieniu.
Poza tym wystarczy trochę inna miękkość gumy, żeby inaczej się zachowywała.
A może po prostu ozzyhw jeździ w koleinach cały czas? ;)