HyundaiKlub.pl
Auta i problemy => Santa Fe SM => Wątek zaczęty przez: docent w 26 Wrzesień 2012, 19:32:53
-
witam. dwa tygodnie temu kupiłem santa fe, potem trafiłem na to forum i czytam o nękających posiadaczy sanciaków usterkach i przyznam że trochę jestem przerażony. przedtem miałem grand vitarę i przejechałem kawał świata od zachodnich krańców europy po zakaukazie bez najmniejszej usterki. jak to wygląda na prawdę? jest się czego bać?
-
A czym to kolega jest przerażony?? - moim zdaniem ilość tematów/problemów- nie jest aż tak duża, a biorąc pod uwagę że tak naprawdę większość jest o "pierdołach", w których sam też miałem udział np: podświetlenie przycisków, nie działające oświetlenie bagażnika itp to są awarie?? - to są normalne usterki eksploatacyjne - tu praktycznie nie ma nowych samochodów - a przynajmniej nikt jeszcze nie zgłosił się z nowym Santkiem - więc co oczekiwać od kilkuletnich używek z 2 ręki??
Silniki się nie rozsypują, korozja sporadycznie, napędy spoko - a turbiny i pompy - to chyba normalna bolączka diesli i to niezależnie od marki, a biorąc pod uwagę ceny niektórych podzespołów/części to w porównaniu do innych marek - bez porównania- da się wytrzymać
-
mam santa fe od stycznia 2011 i non stop cos sie psuje
jak juz ponaprawiam wszystko i autko mnie cieszy
znowu cos sie psuje
tak w koło macieja
od pierdół do poważnych rzeczy np. perscienie uszczelniacze
zaworowe sprzęgło tuleje
jak w sierpniu porobiłem wszystko co było to juz mnie
czeka pare nowych usterek :( zaczyna mnie to wkurzać coraz bardziej
od kupna autka wydałem juz na naprawy 6500 zł
czy to jest normalne kurde sam nie wiedziałem że aż tyle
pozdro
-
Potwierdzam słowa użytkownika Arni71. Podobnie jak u niego ilość usterek jakie ewentualnie występują w Santkach jest porównywalna a nawet mniejsza niż w innych pojazdach, a ceny części są do przełknęcia. Użytkuje swojego Santka od 2008r i ewentualne problemy jakie miałem były w głównej mierze wyszukane przeze mnie ( czyli patrz: dałoby się żyć i bez nich ), ale to bardziej wynika z faktu dbania o pojazdy przez użytkowników. Obecnie co prawda jestem na etapie przygotowania się do zakupu Santka w nowej budzie, lecz póki nie znajde chętnego nabywcy na swój egzemplarz nowy pozostanie w sferze marzeń. Jedyną rozterkę jaką mam to wybór między dieslem a benzyną, reszta w tych pojazdach bardzo mi odpowiada. Więc wracając do tematu awaryjności stwierdzam, że za mocno nie można odbierać wszystkich postów od razu do siebie, bo dojdziemy do sytuacji samopoczucia człowieka w chwili czytania encyklopedii chorób ( im więcej czytasz tym więcej chorób u siebie dostrzegasz ). :))))))
Pozdrawiam wszytkich i miłej jazdy naszymi Santkami po naszych drogach
-
Siemasz, odpukać ja nie narzekam, z napraw tylko zrobienie trzech wtrysków i uszczelnienie pompy CR, śmiga aż miło. Oczywiście cała eksploatacja robiona na czas. Dwa lata użytkowania.
-
dzięki za odpowiedzi. po jakim przebiegu pojawiały się wam problemy z układem paliwowym (pompa, wtryski)? podróżuję trochę w miejsca gdzie nie ma serwisów stąd moje obawy. kiedyś kupiłem za 50pln dużego fiata i zajechałem nim do Albanii i z powrotem bez żadnej awarii i przygotowywania pojazdu. nie chciał bym wracać do tych czasów :mrgreen:
-
Ja mam Santka od roku, kupiłem z prawdopodobnym!? przebiegiem 136tyś km zrobiłem 10tyś i poza zacięciem EGR (czyszczenie wystarczyło) i wymianą świec żarowych które popalił mi zdychający mostek alternatora to pod maską nic więcej nie robiłem, mam trochę spoconą pokrywę zaworów ale po konsultacji z mechanikiem zostawiam to na przyszłe prace związane z wtryskami - ale na razie się nie zapowiada.
-
Witam,
Chciałbym się podzielić moimi doświadczeniami z Santkiem 2,7 v6.
W zeszłym roku po kradzieży mojego poprzedniego autka zostałem zmuszony do szybkiego zakupu nowego środka lokomocji.
Wybór padł na Santka 2002 z silnikiem 2,7 w automacie 4WD z holenderską instalacją LPG o deklarowanym przebiegu 167 tys. Wydawało mi się, że to najlepsze auto w relacji jakość / cena.
Zakupiłem go dokładnie rok temu w październiku. Standardowo wymieniłem cały rozrząd wraz z pompą wody, olej w przekładni i tylnym moście, olej i filtry.
Jadąc na święta Wielkanocne do rodziny usłyszałem stuki wydobywające się z okolic silnika. Zatrzymałem samochód, pierwsza diagnoza – panewki.
Laweta i powrót do domu. W zaprzyjaźnionym zakładzie mechanicznym moja diagnoza potwierdziła się. Przekręcona panewka.
Chłopaki rozebrali silnik i stwierdzili obecność opiłków dosłownie wszędzie. Z ciekawości rozcięli filtr oleju (Sędziszów) i okazał się pęknięty.
Pytanie czy to było przyczyną? Silnik w środku brudny i oklejony poolejowym żelem - totalny syf. Nawet wałki rozrządu były już na wykończeniu. Prawdopodobnie poprzedni właściciel (Holender) delikatnie mówiąc mało dbał o to auto, a po drugie to mój Santek definitywnie miał przynajmniej podwójny niż na liczniku przebieg. Silnik do wymiany.
Decyzja zakup silnika używki. Na „Alle drogo” było kilka silników i wszystkie miały ponoć po 80-105 tys przebiegu w cenie od 4 do 5 tys zł. Piszę ponoć bo już dawno nie wierzę w przebieg który jest deklarowany, zarówno w sprowadzanych samochodach jak i częściach. Na moje pytanie czemu taki niski przebieg zawsze otrzymywałem tę samą odpowiedź – „no bo to z anglika, a oni tak dużo nie jeżdżą”- aha pewnie. W końcu znalazłem używany silnik wyjęty z amerykańskiego rozbitka z 2005 o przebiegu 65 tys. Za 3800zł. Silnik przyjechał. Okazało się że miał wykręcone świece i stał kilka miesięcy pod gołym niebem co spowodowało delikatną korozję w trzech cylindrach po jednej stronie. Sprzedający mi silnik zaproponował upust do 1200zł. Oprócz tego że 2 cylindry były do tulejowania a jeden tylko do honowania, reszta silnika była jak nówka. Mechanicy potwierdzili że faktycznie może mieć te deklarowane 65 tys. Zdecydowałem się na całkowity remont tego silnika, który jeżeli będzie przeprowadzony poprawnie da mi nowe serce do Santka. Kupowanie następnego silnika wiązało się z kolejnym ryzykiem kupowania kota w worku (anglika po przebiegu 80 tys -;)
Ale i tu zaczęły się schody – części. Niektóre, te podstawowe dałem radę kupić o różnych (zaznaczam, że nie u jednego) dystrybutorów części do Koreańczyków, ale na niektóre musiałem czekać aż przyjadą z Niemiec np. panewki, pierścienie, łańcuszki wałków rozrządu. Za zrobienie silnika (tulejowanie 2 cylindrów, honowanie 4 cylindrów, szlifowanie gniazd zaworów, planowanie głowic) zapłaciłem 2500 zł.
Chłopaki złożyli wszystko do kupy, za robotę wzięli tyle ile za zwykłą wymianę silnika czyli 1000 zł. Samochód stał na podnośniku ponad 2 miesiące. Koszt całkowity z częściami ok. 6500zł.
Przejechałem już ponad 6 tys km (po 1200 km początkowego docierania zalałem mobilem 1) i powiem szczerze to nie ten sam samochód. Żwawy, aż chce się depnąć , a spalanie w trasie 9 l benzyny i 11,5 l gazu. Na poprzednim silniku spalanie gazu w trasie to 17 l.
W trakcie remontu przeleciałem chyba przez wszystkie fora zarówno polski jak i anglojęzyczne i nie spotkałem się przypadkiem zatarcia tego silnika. Ale musi być ten pierwszy raz.
Wszystko było by cacy gdyby nie……. Parownik klimatyzacji do wymiany. Cena parownika (zamiennik) to 350 zł, pod warunkiem, że się go znajdzie (Oryginał to ponad 1600 zł) . Póki co czekam do wczesnej wiosny kiedy powinny pojawić się w sprzedaży. Na razie brak. Koszt wymiany parownika 800 zł bo wiąże się ze zdjęciem całej deski rozdzielczej. (zamiennik bo oryginał to ponad 1600 zł)
Również czeka mnie regeneracja alternatora gdyż zaczyna stukać na łożysku. Pewnie stukał wcześniej tyle, że teraz silnika prawie nie słychać (naprawdę jest cichutki) a alternator tak :mrgreen:
To tyle, pozdrawiam
-
W moim przypadku wtryski wyszły przy licznikowych 13kkm, zaraz potem wyciek na pompie CR, w tej chwili jest ponad 170 tysi i bez problemów (odpukać:)
-
Witam . Też się podziele swoim doświadczeniem z Santa. Posiadam ją już od 4 lat a kupiłem z przebiegiem 68kkm( teoretycznym ...:) ). Autko jest z 2004 r , 2.0 crdi 4x4.
Na dzień dzisiejszy na liczniku jest 155kkm. Co do awaryjności to myśle , że nie jest tak źle ... Z czysto mechanicznych usterek to wwymina łożyska i piasty koła tylnego - zatarcie ?!! , oraz wymiana tylnego wahacza - oooo, to było kosztowne. Ale to z czysto mojej winy - uderzenie bokiem koła w wysoki krawężnik- nie szło ustawić geometrii. Poza tym , jakieś 15 tyś km temu uszczelnienie pompy wtryskowej - 650 ziko , wymiana wszystkich świec żarowych - a o dziwo zimą przy -24 st.C odpalał bez problemu, no i chyba najbardziej uciążliwa awaria to .... wymiana czujnika położenia wałka rozrządu ( serwis bawił sie z tym kilka dni - na początku wymienili czujnik położenia wału a później wałka - ale za jedne pieniądze ). Tutaj problem polegał na tym , że był to ten sam błąd jaki wyskakuje na kompie również przy uszkodzeniu czujnika położenia wału. No i to chyba już ...wszystko :-D ..
Od samego początku leje Castrol magnatec 5W40 no i tankuje na "firmowych" stacjach
-
No to teraz moje awarie:Problem z przepływomierzem wymiana dwukrotna (koszt używanego oryginału ok.150zł czyli razem 300żł) związane to było z problem w odpalaniu na zimnym silniku który to problem jest do dziś..., problem z półosią przednią-wyciek (wymiana dwukrotna uszczelniaczy+ wymiana przegubu wewnętrznego łącznie ok 1500zł) ok 2 miesięcy bujania się po mechanikach, uszczelnienie przekładni kątowej ok.800zł, następnie regeneracja alternatora (zaniemógł) 250zł, kasacja luzów na maglownicy i wymiana sworznia dwa razy tego samego (dwa razy wybijał się) koszt ok.700zł, wymiana dystansów gumowych na tylnich amorach (serwis ok 180zł), zapchany ostatni katalizator (wywalenie katalizatora i wstawienie strumienicy ok 150zł) no i z usterek to chyba tyle czy nie dużo i czy nie drogo....hm oceńcie sami. Auto z 2001roku na liczniku 195 tyś 2,7l V6 4x4 o wymianie elementów eksploatacyjnych takich jak klocki, tarcze, rozrząd, oleje, płyny nie mówie bo to norma ale mam ten samochód od dwóch lat i trochę się uzbierało. Wcześniej miałem lagune z 1995 roku też przez dwa lata i nic nie robiłem w niej bo nie było takiej potrzeby. Może trafiłem na pechowy egzemplarz... a może ten typ tak ma...ale i tak kocham moją Sancie choć jest to miłość bez wzajemności ;-) zawsze sobie powtarzam że jeszcze jeden numer i do żyda!ale potem znów mięknę.
-
brrrr jak czytam to aż mi plecy cierpną......
-
Dziwnym trafem te najpoważniejsze problemy dotknęły auta noPb + LPG. Czyżby zerowy poziom dbania o auto przez poprzednich właścicieli + może nie do końca prawidłowo dobrana instalacja miały tak tragiczny wpływ na samochody?
Mój ma obecnie na liczniku około 165 kkm, kupiłem go z przebiegiem 130 kkm - przez półtora roku przejechałem więc 35 kkm. Wydatki - komplet amortyzatorów (do wymiany były przednie, ale przy takiej cenie części...) + górne mocowania amortyzatorów, sworzeń wahacza przedniego, łącznik stabilizatora (bo się uparłem), tarcze przednie (poprzednie miały jeszcze ciapki z farby na śrubach mocujących, więc zapewne były fabryczne) + klocki, komplet opon. Łącznie około 4,5 kPLN wraz ze sprawami takimi, jak serwis skrzyni biegów, wymiana wszystkich płynów eksploatacyjnych itp. itd.
Z awarii - okazało się, że zerwana została śruba mocująca kolektor wydechowy - muszę zrzucić kolektor i ją wykręcić - ale to przy okazji wymiany rozrządu (kolektor jest szczelny - brak jest przedmuchów). Oprócz tego spalony był bezpiecznik od świec żarowych (nie wiedziałem... okazało się w zimie) a jedyna awaria, która unieruchomiła auto związana była z wykręceniem się w czasie jazdy świecy żarowej.
-
Dziwnym trafem te najpoważniejsze problemy dotknęły auta noPb + LPG. Czyżby zerowy poziom dbania o auto przez poprzednich właścicieli + może nie do końca prawidłowo dobrana instalacja miały tak tragiczny wpływ na samochody?
Potwierdza się że gaz jest do zapalniczek :-P :) ale poważnie, moje poprzednie auto -- Astra F kombi kupiona jako benzyna bez gazu okazała się w krótkim czasie gazownikiem ze zdemontowaną instalacją i przy okazji z popękaną głowicą - efekt złej regulacji LPG - dlatego uważam że jeśli już LPG to tylko w wypadku gdy sam go dam zamontować - nigdy nie wiadomo jak poprzedni właściciel podchodził do serwisu/regulacji instalacji
-
Dziwnym trafem te najpoważniejsze problemy dotknęły auta noPb + LPG. Czyżby zerowy poziom dbania o auto przez poprzednich właścicieli + może nie do końca prawidłowo dobrana instalacja miały tak tragiczny wpływ na samochody?
Jeżeli gaz ma negatywny wpływ na silnik to tylko na górę (gniazda i zawory).
W moim przypadku poleciał dół a dokładnie panewka na korbowodzie z powodu braku smarowania np. zatkanie kanalika. Jest to ewidentny wynik zaniedbania auta, i niewymienianie oleju lub stosowanie zagęszczaczo-ulepszaczy do oleju.
Tak jak napisałem wyżej w silniku był totalny syf. Wszystko było oklejone warstwą mazi o konsystencji gęstego kisielu. Gdy pisałem o górze to konkretnie o wałkach rozrządu, które z braku smarowania również były już powycierane na panewkach.
Gaz mam założony fabrycznie (holenderski koltec) i przyznam bez bicia, że silnik cyka prawie tak samo na gazie jak na benzynie. W tym przypadku "prawie" nie robi większej różnicy :-D
pozdrowiam
-
Witam!W moim Santku wkurza mnie niedziałający zegarek i pukanie z lewaj strony jak jadę po dziurach.Byłem u kilku magików na potrząsaniu ale wszędzie jest sztywno a puka.Ma przejechane 187000 7l .ropy na trasie ,oleju nie bierze.Jak na taką masę (1800kg)to trochę za mało mocy-113 ale da sie lubić: przestronne wnętrze ,silniczek cichutki,wygodny ,napęd 4x4 :lol:
-
pukanie z lewaj strony jak jadę po dziurach.
sprawdź stan maglownicy jeśli puka z przodu. Ja miałem taki objaw i były luzy na maglownicy, jeśli z tyłu pukanie na dziurach to może być taki gumowy ogranicznik na amorach tylnich.
-
pukanie z lewaj strony jak jadę po dziurach.
Sprawdź łącznik stabilizatora. Niewielkie pieniądze i łatwa wymiana.
( na "szarpakach" tego nie wykryją ...).
Pozdro.
-
no i zaczęło się. wybrałem sie w środę do Norymbergii swoim sanciakiem i oczywiście w pewnym momencie na autostradzie bez powodu auto zgasło. silnik przestał pracować i nie dało się uruchomić. dopiero kiedy zamknąłem pilotem drzwi i otwarłem to ruszył. sytuacja powtórzyła się jeszcze dwukrotnie. za trzecim razem zaczął dodatkowo świecić "check", ale za to jechało już do końca bez problemu. po uruchomieniu przed powrotem "check" już nie świecił i droga powrotna też przebiegła bez problemu. miał ktoś podobne przygody? wie ktoś co to może być?
-
Cześć
Ja miałem podobnie tak jak ty tylko potem coraz częściej gasł okazało się że poszedł czujnik ciśnienia paliwa , a sanciaka oddałem na szczelność pompy i okazało się że czujnik i odrazu zrobili pompę wysokiego ciśnienia.
Pozdrawiam
-
Witam!W moim Santku wkurza mnie niedziałający zegarek i pukanie z lewaj strony jak jadę po dziurach.Byłem u kilku magików na potrząsaniu ale wszędzie jest sztywno a puka.Ma przejechane 187000 7l .ropy na trasie ,oleju nie bierze.Jak na taką masę (1800kg)to trochę za mało mocy-113 ale da sie lubić: przestronne wnętrze ,silniczek cichutki,wygodny ,napęd 4x4 :lol:
Z tym pukaniem mam to samo:)
Już się przyzwyczaiłem:) Usterka niezdiagnozowana bo nikt nic nie potrafi znaleźć... poczekam aż odpadnie:)
-
Witam,
Mam Santa Fe 2004 2.0 crdi 4wd w manualu. Zakupiony w salonie przez mojego ojca teraz jest w mych rękach więc wiem co się z nim działo :). Tata kupił go do firmy gdzie ciągał ciężki przyczepki z kamieniami co przy takiej małej mocy źle się skończyło. Aktualnie siedzi trzeci silnik, ale po drodze były awarie wtrysków, kilkanaście czujników (to jest zmora tego samochodu), kilka pomp paliwowych i wiele innych. Wynikało to głównie z zaniedbania i przeciążeń, ale te czujniki to naprawdę jest jakiś koszmar, jest ich tyle że się w głowie nie mieści i moim zdaniem mają one określony czas działania, bo w pewnym okresie użytkowania padał mi jeden za drugim a ich ceny są szalone. Przestrzegam że te silniki nie trawią "taniej ropki z rosji". Na razie mam problemy z ABS który sam mi się włącza bez przyczyny oraz podgrzewanie fotela przestało działać. I jeszcze wspomnę o mocowaniu tylnej wycieraczki które rdzewieje. I oczywiście miałem problemy z ciśnieniem paliwa co jest normalką w tych silnikach. Ojciec również miał tzw. chorobę szalonych diesli czyli silnik samoczynnie wchodzi na maksymalne obroty i nie można go zgasić kluczykiem ( biegiem go zdusił :D ) lecz nie pamiętam co było przyczyną. Turbina też była wymieniana.
Zalecenia:
Nie przeciążać tak słabego silnik
Lać dobrą ropę.
Wymieniać płyny, filtry, czyścić intercooler, studzić turbinę po intensywnej jeździe.
Zalewać co jakiś czas dynks to czyszczenia wtrysków.
Nie ingerować w układ elektryczny bez jakiejkolwiek wiedzy bo auto jest napakowane elektroniką i można narobić drogich szkód.
No to chyba tyle ;)
Niestety Hyundai Santa Fe (przynajmniej z tego rocznika) jest mocno awaryjny a koszta naprawy są duże. Szkoda bo to takie fajne autko :(.
-
(...)
Nie przeciążać tak słabego silnik
Lać dobrą ropę.
Wymieniać płyny, filtry, czyścić intercooler, studzić turbinę po intensywnej jeździe.
Zalewać co jakiś czas dynks to czyszczenia wtrysków.
Nie ingerować w układ elektryczny bez jakiejkolwiek wiedzy bo auto jest napakowane elektroniką i można narobić drogich szkód.
(...)
Lipa z tymi przykazaniami... mam inne:
NIE KUPOWAĆ DIESLA:) Diesle w Santku to porażka. Benzyna bezawaryjna, diesel = ciągłe problemy i do tego silniki za małe dla takiego dużego samochodu.
-
Tylko narzekacie proponuje abyście zamienili sie na forda mondeo 2001-2004 ( oczywiście diesla)
Wtedy docenicie co mieliście :-P
-
witam a ja od kilkunastu dni jestem na etapie szukania santa fe i już sam nie wiem co myśleć , chce przejść z audi a6 wchodzi w grę to lub sorento :) ale chyba każde forum niesie za sobą napływ negatywnych opinii bo jak coś sie nie psuje to sie o tym ni pisze
-
Bierz Santka.... warto!
-
Bierz Santka.... warto!
Potwierdzam jak dotąd jestem bardzo zadowolony :-D
-
Również gorąco polecam Santa Fe. Tylko trzeba dobrze poszukać i dobrze wybrać. :mrgreen:
-
To może ktoś wytłumaczy koledze dlaczego nie warto kupować taniego samochodu?
Bo ja próbowałem ale jak widzę kolega ma pomroczność jasną...
http://hyundaiklub.pl/forum/viewtopic.php?p=25543#25543
-
Jak zwykle problem leży raczej nie po stronie samochodów a sposobie ich użytkowania. Zazwyczaj również zabierają głos ci którzy mają problem z pojazdem a nie ci którym nic się nie dzieje :)
Santa fe w mojej opinii to dobry samochód - nawet diesel. Przez trzy lata użytkowania tylko raz sanciak mnie zawiódł - 2 tygodnie temu rozsypało się łożysko sprzęgła o tyle dla mnie dziwne że tarcza i docisk wyglądają prawie jak nowe.
Poza wymianami (amortyzatory, klocki itp) wynikającymi z naturalnego zużycia praktycznie nic się nie dzieje.
I kolejna sprawa - jeśli ktoś wierzy że 8-10 letnie sprowadzone auto ma 100-140tyś przebiegu i tym się kieruje przy zakupie to gratuluję ;)
Jeśli więc szukacie lub kupiliście zadbany egzemplarz z realnym przebiegiem powyżej 200 tyś to myślę że spokojnie wykręcicie kolejne 100k bez większych awarii.
-
Mam sanciaka od września 2012, więc niedługo, ale zrobiłem już nim 8kkm. Jedyne co musiałem zrobić to wymienić alternator (z tego co czytam, to standard w tym samochodzie) i komplet tarcz z klockami. Poprzednik - kolega - zmieniał rozrząd 30kkm temu, wymieniał łapę silnika i kilka części od normalnej eksploatacji.
Teraz zaczęło mi coś "głucho" pukać z przodu przy jeździe na niewielkich wybojach nawet - podejrzewam, że to amortyzatory lub coś w pobliżu. Macie jakieś firmy godne zaufania jeżeli chodzi o przednie zawieszenie santka?
-
Sprawdź dobrze czy to przypadkiem nie maglownica-czy nie ma luzów.U takim głuchym dudnieniem na wybojach tak się objawiały luzy na maglownicy.
-
Hm... ok, a jak to sprawdzić? :)
-
Mam sanciaka od września 2012, więc niedługo, ale zrobiłem już nim 8kkm. Jedyne co musiałem zrobić to wymienić alternator (z tego co czytam, to standard w tym samochodzie) i komplet tarcz z klockami. Poprzednik - kolega - zmieniał rozrząd 30kkm temu, wymieniał łapę silnika i kilka części od normalnej eksploatacji.
Teraz zaczęło mi coś "głucho" pukać z przodu przy jeździe na niewielkich wybojach nawet - podejrzewam, że to amortyzatory lub coś w pobliżu. Macie jakieś firmy godne zaufania jeżeli chodzi o przednie zawieszenie santka?
Pojedź do stacji diagnostycznej - na szarpakach za 10 czy 20 złotych sprawdzą Ci samochód.
Biorąc pod uwagę swoje auto (czyli w pełni fabryczne zawieszenie - poza amortyzatorami) obstawiam łącznik (lub łączniki) stabilizatora. Pierwszy (lewy) poleciał mi po ok. 140 kkm, drugi zaczął się teraz odzywać (mam przebieg około 170 kkm). Jest to bardzo dziwny (jak na łączniki...) dźwięk - ale pewnie rolę gra tutaj dobre wygłuszenie samochodu. Dźwięk nie jest metaliczny (jak to zazwyczaj bywa), ale brzmi jak wkładany i wyciągany korek z butelki - ale ciut bardziej głucho.
Wracając do pierwszej porady - inwestycja choćby 20 złotych pozwoli Ci uniknąć wymieniania połowy zawieszenia w ciemno.
-
na szarpakach właśnie nic nie było :/
-
U mnie taż szarpaki nic nie wykazały, a po wymianie łączników stabilizatora cisza jak makiem zasiał :-)
-
No cóż, zajadę kiedyś na warsztat, niech tam poszukają. Jestem elektrykiem nie mechanikiem :)
-
Maćku w przypadku wymiany łączników to naprawdę chwila czasu i dwa klucze, dasz sam radę po zdjęciu kół :-) a koszt samych łączników to też śmiech na sali ja za koreańskie zapłaciłem 80 pln'ów.
PS je jestem informatykiem:)
-
Uh. no ja informatykiem (nie lubię tej nazwy) również jestem. I elektrykiem jednocześnie. Czy możesz mi przybliżyć które to części i ewentualnie jakiś przykład aukcji lub grafiki? :)
Nie ukrywam, że mam zdolności "złotej rączki", ale tu mi brakuje wiedzy :)
-
na szarpakach właśnie nic nie było :/
To łączniki na 99% 8-) Jeżeli to stukanie uwydatnia się na nawierzchniach typu kostka brukowa (granitowa najlepiej), to możesz śmiało je wymienić. Niby wymienia się ten, który stuka a nie oba, ale oryginał kosztuje 60 (zamiennik 30) złotych, więc...
-
uważam, że jeżeli coś jest symetryczne i ciężko pracuje, to się wymienia dwie strony. Nie tylko w samochodzie. :)
-
Zgadza się, wymieniaj parę i będziesz miał spokój :-) Ja zawsze przy zawieszeniu zawsze robię obie strony na raz.
-
Ja również mam Santka od września 2012 z teoretycznym przebiegiem 135tyś z czego 9 tyś zrobiłem ja. Jedyne co poleciało to alternator i czujnik od ABSu
No i również pojawiły się stuki w lewym przednim zawieszeniu (z tego co piszecie to też to wygląda na łącznik).
-
Oprócz łaczników stabilizatora, proponuje sprawdzić stan sworzni wahacza, gdyż bardzo często przyczyną stuków może być tzw " wyrobienie się: sworzni. Jeżeli chodzi o amortyzatory jak ktoś tu wcześniej wspominał, to częsciej wymianie podlegają obsady amortyzatorów aniżeli same amortyzatory. U siebie osobiście wymienialem w/w rzeczy i stuków nie ma :)
-
-
Mi, najpierw ciszej, potem coraz intensywniej, stukało z jednej strony, z tyłu, wyraźnie wskazując na amortyzator.
Przed wymianą mechanik obejrzał i, zamiast obydwu amortyzatorów, wymienił mi jakąś podkładkę, gumę? w jednym z nich.
Rożnica była ... i w cenie i teraz, w jakości jazdy :)
Drugiej strony nie ruszał. Amortyzatory, bo już były kupione, komplet - wróciły do sklepu :)
-
Ciekawostka. Byłem wczoraj na "przeglądzie" (na citeam było za 19PLN to czemu nie skorzystać). Trwał godzinę :) mechanicy znaleźli luz na drążku kierowniczym na wejściu do maglownicy. Sprawdzali również łączniki stabilizatora - wydawały się ok. (btw. dzięki hulltay, faktycznie łatwy dostęp do nich, możliwe że wymienię przy okazji - tak na "wszelki").
Znalazłem drążek kierowniczy, znalazłem opis wymiany - wydaje się, że to jest roboty z pół godziny na stronę. Ale, jako że oczywiście tego nigdy nie robiłem, ktoś z kolegów ma doświadczenia w wymianie drążków? Coś smarować przy wymianie? A może dać sobie spokój i zlecić to mechanikowi?
Oczywiście pomijam w tej chwili ustawienie zbieżności po operacji.
-
Mam pytanie, mianowicie jak z korozją w przypadku Santa Fe pierwszej generacji?
-
U mnie brak a poprzedni właściciel tak jak ja przez 5 lat stawiał auto pod chmurką
-
Mam pytanie, mianowicie jak z korozją w przypadku Santa Fe pierwszej generacji?
Brak - jedyne ślady są na ramionach wycieraczek i "szkielecie" grilla. Papier ścierny, brunox i czarny mat w sprayu załatwia temat.
-
Brak - jedyne ślady są na ramionach wycieraczek i "szkielecie" grilla. Papier ścierny, brunox i czarny mat w sprayu załatwia temat.
Mam identyczne objawy i tak samo postąpię z naprawą jak zrobi się ciepło