Witam wszystkim,
Dziś rano miałem taki oto przypadek z moim Getzem 1.1, rocznik 2004. Parkuje na dworze, więc rano miałem trochę śniegu na aucie. Przed odśnieżaniem odpaliłem go, chodził normalnie. Jak ruszyłem, to na pierwszym biegu chodził normalnie, na drugim tracił już obroty i zapalał się check engine. Nawet mi zgasł. Odpalił jednak bez problemu. Wyjechałem na główną, ale na 2 już gorzej wchodził na obroty. Przejechałem 400-500 m, zatrzymałem się w bocznej drodze; otwarłem komorę silnika, a tam pełno śniegu: na akumulatorze, na pokrywie filtra powietrza i na paru mniejszych podzespołach. Blok silnika też wilgotny. Grill był również cały w śniegu. Tak musiało w nocy wiać. A przy odśnieżaniu nie zauważyłem tego. Silnik cały czas chodził równo. Chwilę pojeździłem przód-tył. Ruszyłem z powrotem do domu, ale po przejechaniu 600m wszystko wróciło do normy, check engine nie zaświetlał się już, a auto normalnie wchodziło na obroty na każdym biegu. Wiem, że przyczyn zapalania się check engine może być wiele, ale czy mieliście podobnie w warunkach zimowych?