Nie chodzi o "piłowanie" silnika na niskich biegach, ale mniej-więcej masz rację, chodzi o dynamiczną jazdę podczas przyspieszania.
Przy tak małym momencie obrotowym, Getz nie ma siły gwałtownie przyspieszyć. Jedziesz 90km/h a za Tobą czai się ktoś do wyprzedzania - nagle przyspiesza i tylko śmiga obok Ciebie. Nasz silniczek tego nie zrobi

Zajmie mu to dużo dłużej, będzie przyspieszał wolniej. Trzeba więc nieco mocniej wcisnąć pedał gazu, nieco dłużej przytrzymać go na niższym biegu, żeby szybciej się rozpędzić.
Chodzi o to, żeby jak najszybciej uzyskać żądaną prędkość, oczywiście w granicach rozsądku. Tak samo przy wyprzedzaniu - lepiej jest wykonać ten manewr w ciągu 8 sekund, co oznacza gwałtowne przyspieszenie, być może nawet redukcję biegu, niż w ciągu 20 sekund (tryb emeryta) bo nie chce "butować" auta, bo oszczędza na paliwie, itp.
Oszczędność raczej znikoma lub żadna, a im szybciej zakończysz wyprzedzanie, tym bezpieczniej.
Podsumowując, zdecydowane przyspieszanie w wypadku naszego silnika równa się:
na trasie, przy wyprzedzaniu - czym prędzej zwiększamy prędkość, czasami przy tym wymagana będzie redukcja, gaz nieco mocniej naciśnięty
po mieście - też czym prędzej zwiększamy prędkość, też nieco mocniej wciskamy pedał gazu, ale trzymamy autko trochę dłużej na niższych biegach.
Nie ma innego wyjścia dla Getza 1.1 ;-)