DPF to pseudoekologiczne paskudztwo. Problemy z nim to tylko kwestia czasu ze względu na sposób działania. To musi się zapchać/zepsuć.
Puszka jest za mała, aby zebrała dużo sadzy, a wystarczy delikatna rozbieżność z normami fabrycznymi np. dla wtryskiwaczy czy przepływomierza i dymienie wzrasta, nawet jak gołym okiem jest to niezauważalne.
Silnik się zużywa i nic tego nie zmieni.
Dla mnie to paranoja, żeby jeździć z testerem i ciągle kontrolować temp. filtra.
Nic dziwnego, że diesle są w odwrocie.
Jakby tak uczciwie zmierzyć spaliny nie tylko podczas "łapania" cząstek stałych, ale również podczas wypalania, to taki ekologiczny już ten DPF by nie był.
Do tego dodać ilość syfu, jak idzie do atmosfery podczas tzw. wypalania serwisowego, które każde auto z DPF zalicza co najmniej kilkukrotnie podczas swojego życie i bilans korzyści dla środowiska wcale tak optymistycznie nie wygląda.
Statki, samoloty, maszyny budowlane, agregaty nie mają katalizatorów/DPF i nikomu to nie przeszkadza.
Ale UE określa promień krzywizny banana, każe wyposażać auta w coraz bardziej rozbudowane systemy oczyszczania spalin a reszta świata radośnie emituje swoje spaliny w atmosferę. My będziemy niedługo jeździć autami z silnikami max 1,2L z filtrami DPG/GPF, aby spalić max 3L/100km, a w USA czy Australii dalej V6 jest normą w nowych autach.