Panowie, wracając do pytania o sprawcę zamieszania którym był napinacz to zamontowany był jakiś badziewny noname, zresztą rolka prowadząca też była "nie teges" ale to chyba dlatego że poprzednik zaoszczędził i nie wymienił w ogóle, pasek również nie najwyższych lotów ząbki można było ściągać jak mleczaki u dziecka. Przy dobrych wiatrach jutro Sancio będzie gotów do walki to zdam relację po testach.
[ Dodano: 2013-01-26, 21:17 ]
Panowie, dzisiaj odebrałem Santka z rekonwalescencji:) Chodzi jak szwajcarski zegarek :-D, temperatura i olej ok, żadnego kopcenia, dodatkowo mechanik posprawdzał wszystko przy okazji i stwierdził ku mojej radości że silnik jest w super stanie i na nim długa pojeżdżę. Jeszcze muszę tylko skontrolować (ewentualnie dolać) ilość płynu chłodniczego i będzie git. Dzięki wszystkim za dobre słowo i porady w tej ciężkiej dla mnie chwili :-) i oby nikomu z Was się to nie przydarzyło.
Pozdro dla Wszystkich :mrgreen: