Maciek, to jemu chodziło o kąt nachylenia.. to trzeba było od razu bo kont mnie zmyliło:)
Piszesz, że "Widuję sporo roczników 2002 w cenie ok. 20tyś." - bo po tyle mniej więcej chodzą. Nie zdziwiłbym bym się gdyby taki 2002 2.7 w pełnej wersji był w granicach 23-25 tyś i tyle on jest wart.
Co do ogłoszenia.... pierwsze -> trzymaj się z daleka każdego kto próbuje z Santka zrobić wieśwagena. Samochód skierowany do młodego napalonego wieśmana, który kupi bo się błyszczy a potem będzie płakał. Zapewne samochód po takiej kraksie, że tylko chrom jest w stanie odwrócić uwagę od niedoróbek. ODRADZAM NA STARCIE!
Drugie-> po 1. KOMIS - unikaj jak ognia:)
po 2. bity w tył aż miło.... zapewne znowu znaczek Hyundai ukradły krasnoludki jak napisał felkner, klapa wymieniana, krzywe drzwi, co prawda 2 kluczyki ale nie znaczy to, że był bezwypadkowy.
po 3. jak dla mnie to możesz 100 tyś dołożyć do przebiegu. W Belgii kupuje się diesla żeby jeździć po całej Europie i do tego hak żeby ciągnął przyczepę... myślę, że jak powiem, że samochód ma 300 tyś przejechanie to o dużo się nie pomylę.
po 4. i to najważniejsze!!!! 23tyś zł to ok 5 tyś euro. Wejdź teraz na ogłoszenia niemieckie czy belgijskie czy jakiekolwiek inne zagraniczne i zobacz ile kosztuje taki Santek (nie bity, z podobnym przebiegiem i wyposażeniem) i dodaj koszt transportu, opłat, marżę.... i co? nieźle co? nie da się sprowadzić takiego samochodu w takiej cenie, chyba, że kupi się go rozbitego za cenę złomu i sklei na taśmę klejącą. Dobrze, że mała pojemność to przynajmniej mniejsza szansa na przekręt z akcyzą ale nigdy nie wiadomo czego się się spodziewać po kimś kto uważa krzywe za proste.
Moja rada - te dwa odpuść i szukaj dalej...