No więc tak; okazało się, że wszystkie szklanki ustawione prawidłowo, trafił się uczciwy mechanik i wziął tylko za rozkręcenie, sprawdzenie, i ponowne złożenie. Zanim odebrałem auto, to mu przypomniałem (zapomniał), że jest wypadanie zapłonów, i po krótce opisałem co i jak się dzieje, auta nie odbierałem, miał spróbować ogarnąć temat. Zadzwonił, że gotowe, okazało się, że była pęknięta jedna z wtyczek na cewce, ale nie było tego widać z wierzchu, pęknięcie powodowało, że po nagrzaniu się elementów wtyczka mogła się delikatnie ruszać. Naprawił to.
Jest lepiej, ale jeszcze nie do końca; szarpanie przy przyspieszaniu pojawia się bardzo sporadycznie, auto musi być bardzo dobrze rozgrzane, nie da się tego jakoś usystematyzować, że akurat przyspieszałem pod górkę, czy skręcałem w prawo, naprawdę jest to sporadycznie i losowo.
Zmniejszyło się również falowanie na wolnych obrotach, bez klimy prawie nie występuje, trzeba siedzieć za kółkiem żeby to poczuć/zobaczyć, po włączeniu klimy pojawia się częściej, ale nie jest tak denerwujące jak poprzednio.
Słucham pomysłów co dalej robić; kupić cewkę i po kolei ją podmieniać aż znajdę wadliwą (wadliwą po rozgrzaniu do 90st, na zimnym silniku auto rakieta), czy może świece zapłonowe wysypały się od listopada?