Z własnego doświadczenia takie 2 przykłady:
1) Ostatni gwarancyjny serwis olejowy w hyundaiu (robię od zawsze w swoich autach max co 15 tkm). Po 15 km w domu (nie sprawdziłem przy odbiorze niestety wtedy bo szybko) na bagnecie czarny olej. Chyba tak na dobre pożegnanie. Wniosek?
Miałem już dość ASO przez te 5 lat, pojechałem wymienić od razu do swojego mechanika i teraz dopiero wiem że jest dbane. Bo co leją do silnika w ASO to tylko oni wiedzą.
Zawsze ze swoim olejem jechałem ale to tylko żeby nie dać się golić z kasy bo nie łudziłem się że mi to wleją. Wiem jak to działa.
2) 10 lat temu kupiłem octavie. Szukałem krajowej młodej - niby pewnej. Znalazłem 3 latka 1,9 TDI 135 tkm, papiery, serwis, środek jak nówka, do tego sprzedawał to dealer skody, auto z jakąś tam gwarancją na chwile. 4-5 tysia droższe od importów ale co tam. Myślę warto. Wypasione, ladne, pewne, obejrzałem wszystko na podnośniku itp. Takiego szukałem.
180 tkm i remont całej góry zjedzonej przez olej i jakość z gównolitu.
W papierach poprzednim właścicielem firma, jakaś flota potem znalazłem.
Także ten..... taka jest pewność jak się kupuje auto używane. Masz pecha to świeżaka trupa trafisz, masz farta to skręcony z 400 na 180 polata.
Ja nie wierze serwisom. Część z nich jest główną przyczyną że auta się ponadnormatywnie szybko sypią. Znam przykład akurat w dostawczych że olej latał 2x tyle ile dopuszczalny maksymalny limit a tylko co drugi serwis było w papierach pisane że zmiana. Filtra nowego to silniki nie widziały długo. A jak filtr traci przepustowość w silniku jest zawór który puszcza wtedy olej poza filtrem i syf silnik dorzyna.
A z racji tego że mam ten sam rocznik co autor tematu to wiem o czym piszemy. Trzaski, hamulce, dpf, ja miałem jeszcze pare innych dupereli tzw chorób wieku dziecięcego.
No ale pilnowanie oleju w tym silniku przez ten zrypany dpf to PODSTAWA przy większym przebiegu. Najzdrowszy ten silnik który z dpfem już nie lata.