Złe czasy nam nastały, gdy prościej jest wymienić pół silnika niż zdjąć plastikowe graty z nadwozia.
Przy okazji regeneracji zacisków z tyłu (i wymiany tarcz i klocków) Postanowiłem, że sobie założę hak, który kupiłem jakiś czas temu. Instrukcja mówi - "zdjąć zderzak" no to biorę sie do ostro do roboty.
Dramat. Konstruktorzy kompletnie dali ciała projektując ten badziew. Jakieś plastikowe osłonki na przedziwnych zatrzasko-wkrętach. Na obecne 4, trzy urwałem łącznie z kawałkiem dolnego zderzaka, pomimo naprawdę porządnej chemii Wurtha (Rost of plus i Rost of ice), litrów WD40 i techniki cwierć obrotu w jedną, 1/8 spowrotem. Naprawdę zwykły wkręt do drewna by wystarczył w tym miejscu!
Sciąganie tylnych reflektorów to jakaś porażka: srubki M8 (cztery na lampę) umieszczone są w tak nieergonomiczny sposób, że już prościej polizać własny łokieć.
Wysciółka w bagażniku to połączenie plastiku z gównolitem, ćzesc na zatrzaskach, część na nitach (!!!!) z podwieszką schowaną pod gumową uszczelką bagażnika... Rozebrać ją trzeba, bo ponoć pod nią schowane są 4 śruby w i tak kiepskim miejscu..
Książka, internety, afora - podają zupelnie odmienne rozmieszczenia mocowań - można zgłupieć.
Olałem sprawę. Odechciało mi się jakichkowiek modyfikacji na przyszłość, bo z tego co widzę, nowoczene plastiki H są z założenia jednorazowe.
Kiepsko Hyundaj, kiepsko