Wjechałem w dołek-nie ze duży taki standardowy. Zgasło radio- mowie panel się zerwał i poprawiam-nic. Jadę dalej. 20 km dalej zapala się mnie AIR BAG. Mówię no nie wybuchnie i mi nos połamie! Ale nic-jadę dalej.. 20 km dalej cóż mi zaczyna pstrykać (dświęk podobny do kierunkowskazu). Mówię no nie to już za dużo. Zatrzymuję. Na pobocze i szukam. Pstryka ewidentnie zza bezpieczników. Latareczka i jedziemy, każdy po każdym wszystkie 17. I uwaga coś dziwnego przestaje pstrykać jak wyciągnąłem ten od centralnego zamka.Ja nie mam centralnego zamka! Przeczyściłem wkładam i jadę dalej. 20 km dalej znów! Ale teraz to już dojechałem i poszedłem. Popołudniu wypiąłem radio przeczyściłem bezpieczniki i zaczęło działać ale za to straciło pamięć i już nie chce jej odzyskać (nie da się zapamiętać żadnej stacji). Air BAG pali się dalej (teraz już wiem ,że jak odłączony to nie wybuchnie). A pstrykania? Raz jest a raz nie ma. Jak mnie wkurzy to trzasnę drzwiami i znika.
A ten szrot gigantyczny z japan carami jest w Łodzi na Gerberowej muszę tam osłonę pod silnik kupić no i widzę ze pewnie przekaźnik, ale najpierw spróbuje reseta.
Nie mogli mnie podłączyć nie widział komputera komputer mechanika. Za to biorę się za elektrykę- Zapraszam do mojego postu ELEKTRYKA Hyundai 1997